piątek, 2 września 2011

Samotni dzień (noc?) [noc i dzień?] drugi. Tym razem nie 13h a 26! Przez 26h nie ma się do kogo odezwać. Przeczytałem właśnie instrukcję wiertnicy na której procowałem. YDX-3000, zwany "Chińczykiem" któregoś dnia spytałem mojego wiertacza "Wściekłego" co to za czerwona kontrolka. Odpowiedział, że nie wie... Dziś doczytałem, że to niski poziom oleju. Gdy się zaświeci, trzeba przerwać pracę. Mam nadzieję, że sprawa rozbija się o czujnik, który pomagałem wymienić. Po wczorajszych przemyśleniach, i rozmowie z kolegą z którym tutaj mieszkam, coraz bardziej napalam się na wiertnictwo. Jajebie. Ale mam szczęście, że tu trafiłem. jebany przypadek... albo zrządzenie Boże. Gdybym, wybrał jakiś inny kierunek kierunek jako pierwszy w deklaracji AGH, i się na niego nie dostał, byłbym pewnie na ekonomice w rolnictwie na UR. Zobaczymy. Może kiedyś pożałuję, że nie wybrałem psychologii, socjologi, filozofii czy owej filologii klasycznej. Pewnie dobrze bym się bawił ucząc i interesując się tym. Cóż, wybrałem pieniądze (mam nadzieję) i 2 tygodniowe wolne (również oby). Chciałbym, żeby moi synowie skończyli AGH, a córki UJ. Już to pisałem, ale chciałbym również, by moje dzieci chodził na basen już od pierwszej klasy. Syna na sztuki walki i gitarę, córka na pianino i coś jeszcze... hmm co mi się podoba w kobietach z umiejętności? Może czas, gdy syn jest na treningu (~3h per week) chciałbym, żeby moja żona zdradzała córce kobiece tajemnice. Myślę o gotowaniu, pieczeniu malowaniu się itp. Wtedy moja córka będzie zajebista, tak więc odpowiednio powinna znaleźć sobie spoko faceta [teraz wpadłem, że córkę wyślę na tańce. Przypowiedź autora... jak by nie było :D] Chciałbym dużo czasu poświęcać na naukę z dziećmi. Tak, żeby nie musiały chodzić na korki. I tak dużo im planuję. Może jestem beztalenciem, ale i z polskiego i z matmy i z angielskiego, na poziomie LO będę potrafił pomagać. A na studiach, to już wiadomo :) W sumie nawet pomoc rodziców w LO to już coś dziwnego. Znowu o 22.00 robię się senny. A pewnie o 2.00 nie będzie mi się chciało spać. Owe 2 tygodnie wolnego jeśli nie będę miał kobiety ani dzieci, to oprócz szukania sobie wybranki, chciałbym poświęcić na podróże. Te dalsze i bliższe. Zająłbym się też hobby. Prawdopodobnie ASG oraz czytanie książek. Polskich i światowych najważniejszych tytułów i autorów. mam nadzieję, że takiego Shakespeare'a będę mógł czytać po angielsku. Hmm, jakiś kot łazi po wiertni. Dziwne, że zapuścił się do lasu. Jeszcze nie widziałem kota w takiej scenerii. Wracając... mając rodzinę, chciałbym jej poświęcać dużo wolnego czasu. Owa wspólna nauka, odwożenie do szkoły, słuchanie ich muzyki, sport. Kolacje żoną, wspólne drinki, wypady w ciekawe miejsca. Podobają mi się bose kobiety. Małe stopy, stawanie na palcach i ich skarpetki, takiego kobiece, lub po prostu dziecinne jak u B. Coś jest w tych stopach. Już wiem dlaczego nie którzy faceci tak świrują na tym punkcie. Lubię też ich małe buciki. Delikatne sandałki... jak B. Lubię sukienki i spódniczki jak już pisałem wyżej. Najbardziej te krótkie, ale grzecznie! Dużą uwagę zwracam na kobiecy głos. Bardzo ciężko to opisać, ale jest pewien typ lub typy damskiego głosu, od którego po ciele przechodzą mi ciarki. Jest on taki słodkawy, taki, jakby dziewczyna wypowiadała go z uśmiechem, taki delikatny i radosny, trochę dziecięcy. Pfff, nie żebym miał jakieś pedofilskie zapędy, ale czasem B. była tak beztrosko dziecinna, że czerpałem niewypowiedzianą radość z tego, mogłem tego doświadczać. Jest słowo, które nie do końca ale trochę zahacza o to zjawisko. Tylko nie pamiętam jak to szło. Kiedyś Wam to napiszę.[Infantylność-przypowieść autora] Nie działa mi jeden halogen. Wschodnia część budy, zanurzona jest w mroku. Czuję się nieswojo myśląc, że pasowałoby iść się odlać. Od 21.30 do 3.00 czy 3.30 jest nieprzyjemnie. Eh, jeszcze 5h tej nieprzyjemności. Boję się o moje dzieci. Że je rozpieszczę, że będą zepsute, albo będą się z takimi kolegować. Z równie bogatymi. Że będę miał fałszywych przyjaciół, że wpędzę się w fajki, narkotyki czy inny syf. Forsa jest niebezpieczna. A może powinienem zmienić nastawienie? Bardziej patrzeć na pasujący system pracy, a wynagrodzenie jest mniej ważne? Bo co mi z kasy, jakbym pracował np. 2/2 miesiące? Albo 8:4 dni jak tu chłopaki? Jebać takie życie. Chcę 2:2 tygodnie! Podzieliłem sobie smakołyki. Za 80min otwieram puszkę Coli. O 4.00 nad ranem 6 wiśniowych delicji. Na placu do kradzieży została chyba tylko drabina. Dużo rzeczy chłopaki już wywieźli. Nawet gaśnice schowałem do magazynku. Drabinę wsadziłem w trawy. Bez sprzętu i hałasu raczej bez szans coś cennego zkroić. Teraz najważniejsze to zdać sesję jesienną, dostać dotację na firmę, znaleźć sobie laskę. Wtedy byłbym całkowicie spełniony. Przypomniał mi się cytat Max'a Payne'a:" Życie okazało się dziwką, a ja klientem bez portfela". Mocne. Idę się odlać. Mogę nie wrócić. Sem! Rany! co za nuda. Miałem sobie wziąć zioło, ale nie wyszło mi. Na Pokemony się wkurzyłem, zresztą nie mam ładowarki. W krzyżówce ciągle te same hasła. Więc prawie całą wczorajszą rozrywkę tracę. Na UP trzeba było składać papiery do 20go :/ Spóźniłem się jebane 10 dni. W pon lub wt pójdę jeszcze do ich dziekanatu pogadać. Powiem, że byłem za granicą. Może pozwolą mi jeszcze coś załatwić.
Kilka dni temu śniło mi się, że jeżdżę motocyklem. Kiedy się obudziłem, zamarzyłem po raz kolejny zrobić sobie prawko A. Inwestycją w moją karierę, byłaby też kat. C. Na następnych wakacjach pasowałoby na to zarobić i powoli pobierać jazdy. Przy okazji poznałbym Kraków. Ciekawe ile kosztują takie kursy i egzaminy. Ciekawe też, czy można sobie dorabiać jako kierowca ciężarówki. Dziwna sprawa. Między Jaworznem a Chrzanowem jest może z 15km. W J. nawet sporo ładnych dziewczyn... nawet zwracają na mnie uwagę, za to w Ch. naprawdę jednostki. 1/5 roboty. Dzisiaj sobie nagrzałem budę, może pośpię dłużej niż godzinę. Kiedy wrócę do domu, zrobię sobie maraton internetowy, będę gotował i jadł dania mojej mamy, jeździł autem po mieście. No i połaziłbym za spódniczkami. Chętnie poznałbym koleżanki mojej siostry Asi. 18 to fajny wiek u dziewczyny :) Ale w sumie przy siostrze nie mogę za bardzo ściemniać. A chcąc znaleźć sobie dziewczynę tylko na 1,5 miecha, trzeba ściemniać. Raczej. Nie 1/5 roboty, a 1/4! Mam tu chyba za dużo czasu do myślenia. Ciągle przypominają mi się poniżające sytuacje z przeszłości. Nie wiem dlaczego to mnie tak nachodzi i męczy. Gdybym dostał się na ten UPk, to nawet jeśli dziewczyn byłoby 50%, to i tak elegancko. Przewagę daje mi to, że jestem starszy i studiuję na AGH. Mieszkam na miasteczku. A fajne są takie pierwszaczki. Młode, zagubione, w dużym mieście. Wiele z nich szuka oparcia (tak mi się zdaje) Planuję podbić do takiej, która mi się będzie najbardziej podobać, i wezmę sobie od niej numer. Powiem, że potrzebuję kogoś, z kim będę mieć kontakt, bo jestem drugofakultetowcem. Ze 2 razy zadzwonię, potem zaproszę ją na grilla na miasteczko. Oby udało mi się wbić. I tak do 3-5 spróbuję podbić. Aby z jedną coś się coś udało, to będzie spoko. Jeśli miałbym Bloczka pokazywać B. muszę powywalać z niego rzeczy jej niedotyczące. A raczej takie, którymi nie mam ochoty się dzielić. Np. historia z A. Ale np. moje plany na przyszłość? Czemu nie?! Teraz podobają mi się te kartki zapisane drobnym druczkiem, ale jak przyjdzie t=mi to przepisywać na kompa, to będzie tragedia... Ew tylko foty wstawię. Kolo w radiu mówił, że jak się wyrwie korzeń stokrotki, i włoży pod poduszkę, to przyśni się ukochana/y. Idę się kimnąć. Bez 100x. Za 1h 3/4 pracy. Zapalę sobie potem ognisko, ale co jeszcze mogę robić, to nie wiem. Mam nadzieję, że wybierzemy się z chłopakami z LO na rozpoczęcie roku w Budowlance. Poobcinać dupeczki i odwiedzić nauczycieli. Głównie wychowawczynię i może Natalię od angielskiego. No i może matematyczkę. Ziemniaków ze śmietaną też bym zjadł. Emilia Plater to Polska Joanna d'Ark. Oprócz Adele, muszę jeszcze ściągnąć 2 piosenki. Tytułów nie pamiętam, ale śpiewają tak: "ssij go, kurwo ssij, tak ci powiem bez ogródek" oraz "dwie-dwie kurwy" Peji. Pawełek tego słuchał, tak jakoś mi się spodobały. Jak wyjdzie, to ściągnę sobie Fifę 12 i pogram Wisłą ekstraklasę, a potem UEFA'e. Chyba 2h rozpalałem ognisko. Wynik? Spaliłem skórę na palcu, cały śmierdzę dymem. Nice. Nie wiem dlaczego failure... Nawet oleju dowalałem. Sucha trawa szczypy sosnowe, igły, skóra brzozowa.. .Ciekawe dlaczego przy B. tak trzęsły mi się ręce a serce biło tak mocno? Czy to oznaka miłości? czy przy każdej kobiecie z którą będę blisko tak będzie?
Dzisiaj pewnie piwo na polu (o ile nie będzie padać) jutro wolne, jakiś chillout. Może znowu Chrzanów? Eh, aby pogoda była w miarę ładna. 6,5 strony A5. 3,25 A4. Linijka pod linijką. Rozładowała mi się koma. 5h do zmiany. Mam nadzieję, że stróż się nie spóźni. Mam też nadzieję, że kierownik nie będzie próbował się dodzwonić. Największa lipa by była, jakby spanikował i przyjechał. W końcu ma z 6km tutaj. Ciekawe ile zapłaci nam dyrektor. Mam nadzieję na 1200zł. 500 dieta i 4zł/h. [dostałem 1100zł - autor] Do tego chyba jakieś 550zł wisi mi brat. +270zł kumple, ze 30zł "Pod Prąd", kolejne może 50zł zostanie w portfelu i koncie, i Maciek 50zł. Szacowana łączna suma: do 2000zł. Ciekawe ile kosztuje kurs i egzamin na prawko C? Może po sesji się tym zajmę. Chyba, że kupię sobie jakieś buty, płaszcz czy inne ubrania. Ale 2 kafle chyba nie pójdą?! Fajna jest świadomość, że nie bardzo mam co kupować. No chyba, że jakąś lokatę sobie zajebię. Albo zainwestuję w brata znowu. Jak nam zapłaci 3zł/h, to będę się kłócił o kask i płaszcz. Moim synkom będę robił takie miecze i karabiny, że aż im zazdroszczę. Zrobię im też kopię i tarczę na obrotowej nodze, tak, żeby można było na rowerze w to wjeżdżać. Gorzej, że koledzy się pewnie będą z nich śmiać, bo sami będą na kompach mykać. No i w chuj boję się autyzmu wtórnego. Nie wiem, czy mogę tym zarazić moje dzieci, ale mam złe przeczucia. Potem syn będzie się podpisywał "Robin Hood" a córka "Mała księżniczka" B. chyba dojrzałem do adopcji. Koniec kartki, do usłyszenia w Biłgosraju za parę dni!
No dziś to już naprawdę sesyjna depresja. Na całego chujnia w chuj.
12h temu zostałem chrzestnym. Zuzia była bardzo grzeczna i ładna :) Mam nadzieję, że kiedyś będę tak dziany, że będę mógł kupować jej jakieś spoko prezenty.
Wczoraj przed snem, obmyśliłem jaki życzenia złożę B. za 10 dni. Doszedłem też do tego, jak może dalej potoczyć się nasza znajomość.* Dziś natomiast, miałem bardzo realistyczny sen. Łaziłem sobie z B. Nosiłem ją na plecach, mieszkaliśmy chyba razem w akademiku...
*- co do tego, co wymyśliłem: Spytam, czy ma kogoś. Każę odpowiedzieć tak, lub nie. Ponieważ każda odpowiedź 'pomiędzy' w praktyce znaczy 'nie'. Jeśli 'nie', to znaczy, że mogę się z Nią spotykać. Jako przyjaciele. A przyjaciele, przecież mogą się przytulać, nie? A wiecie? Myślę, że taka bliskość, bardzo dużo by mi dała. Wydaje mi się, że Jej również. A przynajmniej byłaby miła. Jeśli doszłoby, do jakiś dalej idących kontaktów fizycznych, to też myślę, że byłoby przyjemnie. Tylko kurwa... Często modliłem się, żebym już więcej B. nie skrzywdził. A teraz może z tego wyjść jakaś lipa... Cóż, z drugiej strony, nie wydaje mi się, żebym mogła się we mnie znowu zauroczyć... nie po tym wszystkim. Jeśli będziemy się w owy sposób spotykać, jedno jest pewne: Bez, kurwa, wspominania o swoich sympatiach, byłych, przyszłych itd. Nie chcę wiedzieć kto Jej dotykał, że poznała wspaniałego kolesia itd. Hm, utrzymywanie takich kontaktów, może nas poranić... ale kurwa, nie wiem czy innym sposobem przetrwam sesję. Boję się, że po raz któryś historia się powtórzy. Zobaczę Ją, przytulę, coś tego, potem będę ciągle o Niej myślał, czekał do następnego spotkania, a Ona w którymś momencie powie, że ma kogoś, i nie może się już spotykać w takim charakterze. Co innego, jeśli ja sobie w tym czasie kogoś znajdę. Heh, i znowu, Jej się może dostać. Eh, dobrych wyjść NIE MA.
Eh, co za żałość, że nigdy w sercu nie miałem innej dziewczyny. Lepiej nie mieć żadnej... albo chociaż 2. To już całkiem co innego. Już się wie, że każdego można zastąpić, że nie ma dziewczyn idealnych... Co za kurwa porażka.
Dzisiaj przed południem odwaliłem chrzest, popołudnie przespałem. Teraz nie wiem co ze sobą zrobić. Dobra, przepiszę drugą część notatek z wiertni.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Tragedia. Z dnia na dzień dopadła mnie sesyjna depresja. Znów bardzo doskwiera brak wsparcia ze strony kobiety. Mam ochotę umrzeć, albo się zjarać, spić.
Dobrze, że za 4h mecz. Jeśli Wisełka zremisuje, przechodzi do fazy grupowej CL (LM)

środa, 17 sierpnia 2011

Dzisiejszej nocy, w marzeniach sennych, znów odwiedziła mnie B. (podobnie jak 2 dni temu) Miałem wrażenie, że spędziliśmy razem sporo czasu. Skończyło się jak zwykle (kiedyś). B. uciekła, zostawiając jakąś przesłankę, żebym Jej szukał. Ja zczajając się, że Ona tego właśnie chce, na przekór zostałem bierny... Tym samym straciłem Ją na resztę nocy. Oczywiście ani ja nie zacząłem Jej szukać, ani Ona nie wróciła. Chodzi o jakąś dumę czy coś. Tak jak kto pierwszy ma przeprosić - coś w tym sensie.

Nie wiem czy pisałem: Marzę sobie o BMW E36... tymczasem Levy kupił go sobie... właśnie sedana z LPG... na fajnych alusach... za niespełna 10k. Cóż, dziś podjedzie pod mój dom, i bujnę się tą bryką ;) A za rok planuję wrócić taką z Niemiec.

Dziś mecz Wisły z Epoelem Nikozja. Jest piwerko, czipsory, będzie impreza!

Tak sobie teraz myślę, że emocje typowo w moim stylu każą mi pokazać blog (a raczej jego część dot. strikte B.) B.. AAAle logicznie myśląc, jest tylko jeden przypadek (i to naciągany) kiedy takie objawienie wyszłoby B. na dobre. Konkretnie jeśli chcielibyśmy do siebie wrócić i bylibyśmy szczęśliwi (co wydaje mi się teraz wielkim wyczynem) Tak więc chyba powinienem cofnąć 'testament' w którym oddaję Bloczek B. Bezsens... Niema to jak po śmierci jeszcze komuś dowalić, nie? Cóż, sprawa jeszcze do przemyślenia. W każdym razie szkoda mi go, so, może jednak oddam go bratu? Z drugiej strony poco? Może ku przestrodze?

Nienawidzę, gdy wracasz do mnie w snach. Wstaję, i jestem na nowo rozerwany. Musk i rosóm. Potrzebuję nowej kobiety, co by przygasić żar który tli się w moim sercu nieprzerwanie od... lat?

Jestem już niemal pewien, że wrócę na sesję, i będę walczył z wieeeelką potrzebą spotkania się z Tobą.
B. jest chyba jedynym kanałem, którym mogę odprowadzać skumulowany stres, napięcie, złość. Taki 'drain karma' który jednocześnie zatłacza we mnie dobrą energię, endorfiny. Gdyby tak sny mi wystarczały...
Boję się o Ciebie. Z tego co mówi Levy... Boże, opiekuj się B..

To jeszcze raz ja. Wiecie? Przejrzałem właśnie początki Bloczka. Chciałem zobaczyć, kiedy zacząłem tęsknić. Wg. Bloga był to 17 Lipca 10r. ofc. Co ciekawe, zauważyłem jak owa tęsknota ewoluowała przez ten rok. Na początku jakaś nieosobowa, wyczuwałem nieokreślony brak czegoś. Jakbym stracił zabawkę... a może część siebie? Przerodzenie w przygnębienie, czasem depresje. Chwilowe windowania samopoczucia po przygodach. W pewnym momencie pojawia się inicjał B., potem zaczynam opowiadać historię.

Straciłem rachubę... w jednym miejscu pisze, że jest to 101 post. w innym, że 95. Może różnica tych liczb, to ilość dni, w których pisałem więcej niż 1 posta. W każdym razie, chciałbym sobie pogratulować setki. Dzisiaj wieczorem wypiję za to. 9go lipca, mogłem obchodzić rzeczywiste wystartowanie Bloczka. Post Majowy był raczej wprawką, zresztą jeszcze wtedy byłem z B... więc jakby istota bloga była inna.

7go sierpnia (rok i 10 dni temu) pierwszy raz nazwałem obiekt moich tęsknień po 'imieniu' (B.) Jakoś wcześniej był już on konkretny, osobowy, ale bezimienny.

Wiecie? Mam zamiar, marzenie zarabiać tak dużo, by móc wspierać finansowo B. Ponieważ boję się o Jej przyszłość. Pewnie nie będę mógł Jej dać wiele więcej, bo sam będę miał żonę. I tak pewnie musiałbym ukrywać te wydatki. Ciekawe czy będę miał tak wspaniałomyślną i rozumną kobietę, że nie miała być nic przeciwko, jeśli pomagałbym finansowo B. Gorzej, jeśli z tej kasy ciągnąłby Jej ew. partner, lub gdyby wydawała to na alkohol czy inne dragi. Eh, pewnie B. czytając to, wielce by się oburzyła, ale ja ją trochę znam... Martwię się o Ciebie Skarbie. Dochodzi do tego to, że ciężko dostać robotę w Jej branży. Gdyby była zemną, to moja mama mogłaby Jej załatwić staż, czy tam jakaś pracę na jakiś czas... Bo w tej branży chyba trzeba znaleźć pracę na początek, bo inaczej się traci uprawnienia? Chyba. Dlatego to byłoby dużo warte.

Rok i tydzień temu, zacząłem pisać maila do Andy'iego... ale jestem leniem... dalej nie jest on skończony. Pewnie bezsensu go kończyć. Już i tak mnie zapomniał, i koniec z kontaktem. Mogłem go chociaż na FB zaprosić, byłaby chociaż jakaś nić między nami.

Robert Janson - Małe szczęścia <= piosenka z mojego dzieciństwa. Bardzo pokrzepiająca, sielankowa. Dobra dla każdego... i samotnych i par. W ogóle widzę, że sporo przebojów Varius Manx napisał właśnie on. Przekozak. Małe szczęścia są chyba z 97r. No i właśnie wtedy nabrałem pełnej świadomości i otwierałem się na muzykę.

Dokładnie rok temu byłem po spotkaniu z A. hehe, w ten dzień potargałem spodnie ;) Eh... widzę, że trochę się zmieniłem przez ten rok. Na dobre na szczęście. Cieszę się też, że czuję się lepiej, niż dokładnie rok temu.
Dobra, czas na śniadanie. 3mta się Misie!

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Buda - Samotnia

Siedziałem 2 razy w budzie jako stróż. Mowa o praktykach w Jaworznie. Spłodziłem co następuje:
AEROSMITH - I Don't wanna miss a thing. W tekście jest m.in. o patrzeniu na śpiącą (obok?) partnerkę. Rzeczywiście, jedna z najprzyjemniejszych 'czynności' mojego życia. Piękna piosenka. W chuj mnie rucha... kojarzy się. Jestem emocjonalnym inwalidą. Tragiczną ofiarą pierwszej miłości. Nie zaznawszy innej kobiety, mam wrażenie, że już nie znajdę tak cudownej istoty jak B. Nawet nie ukoiłem bólu poprzez fizyczne zaspokojenie podczas kontaktu z kobietą. Kiedy piszę tę notkę, siedzę sam w przyczepie zwanej 'budą'.-pilnuję wiertni. Jest noc. Las. Do wsi jakieś 700m. Ktoś mógłby tu ze mną robić co chce, a do rana nikt by się nie dowiedział. Nawet zasięg słabiutki. Ściągnąłem sobie pokemony na komórkę. Właśnie grałem, ale po jakiejś godzinie, zamiast zapisać - wczytałem. Smutne. 1wsze w nocy. Zimno. Marzyłem sobie właśnie o tym, co kupię sobie, gdy będę już zarabiał 10 kafla per month. No i pół miesiąca wolnego. Gdzieś na kwejku.pl dziewczyna pisała, że ma takiego ojca. Cieszyła się, ciekawe czy szczerze? Największa lipa, to to, że kiedy moja kobieta zadzwoni, że mnie potrzebuje, to nie będę mógł zjawić się w 1h przy niej. Duża szansa, że nie będę przy porodzie mojego dziecka, że święta czy sylwestra spędzę w polu. Zresztą pisałem już o tym. Mam nadzieję, że będę potrafił znaleźć sobie zajęcie na wolny czas. Jakieś hobby? Podróże? na pewno poświęcenie uwagi rodzinie (szeroko rozumiane) Jebana tłusta kartka. Gdzieś w głuszy piszczy(?) jakiś ptak(?) Odgłosy jakby orła. Ciekawe dlaczego non stop tak nadaje? Kupiłem wczoraj paczkę fajek. Wypaliłem już 3 papierosy w samotności. Czyżby następny krok do uzależnienia? Hm, w sumie fajnie się pisze na kartce, Chcę, żeby moje dzieci też tak pisały. Jestem jebanym dzieckiem. Nie mam pracy, auta, dziewczyny. Totalnie zależny od kasy rodziców. Mój gospodarz opowiadał o chłopaku swojej wnuczki. Mówił, że chłopak pracuje, a kasę oddaje ojcu... zwraca kasę, którą on poświęcił na jego edukację... Ciekawe czy jak będzie stary, to będzie płacił za to, że syn będzie się nim opiekował? Muszę tacie kupić e-papierosa. A jak już będę dziany, to terenówkę i daczę na Roztoczu. Mamę natomiast, raz w roku chciałbym zabierać na zakupy do Krakowa czy Lublina/Rzeszowa. Na urodziny np. Tylko ciekawe czy sam nie zafunduję sobie takich wydatków, że mi kasy nie styknie. Modelka top-less z kalendarza patrzy na mnie twarzą B. Ciekawe co chce powiedzieć? Kasku i płaszcz prawdopodobnie będę musiał oddać, spodnie są za duże, więc może babcia je skróci i będę dla dziadka. Więc zostaje mi T-shirt i kurtka. Ale najważniejsze są super robocze buty. No i 2 pary rękawić, też fajnych ;) Na wakacjach pasowałoby obejżeć kilka ekranizacji Kinga. W trakcie praktyk, zanotowałem sobie kilka haseł, do których chcę wrócić w domu. Są to: 1)kodeks Hammurabbiego 2) Cube 3)Słońce z deszczem wywołuje tęczę 4) martwica mózgu 5) perkusja - in the air tonight 6)Żwirka i Wigury 7) whistle song 8) ciepły cement 9) domowe lody 10) mortadela z patelni 11) pomidory z białym serem 12) parówkowa 13) Nos we włosach 14)pizza z patelni 15) Lolita 16)Zielarski + naklejki na lodówki 17) Nadzieja: matka głupich która umiera ostatnia 18)włajaż 19) w dzień gorącego lata. Muszę je obejrzeć/zjeść/poczytać lub napisać o tym. 02:12 pasowałoby iść spać, ale o 22.00 bardziej mi się chciało... Parę dni temu ogoliłem się, umyłem, wyszczotkowałem zęby - poczułem się atrakcyjny. Pojechałem do Jaworzna. Laski same sięna mnie patrzyły, a ja też czułe, że u każdej mam szansę. Tylko dalej stoję w miejscu - nie uśmiecham się do dziewczyn. A to podstawa! Bez tego ciężko nawiązać kontakt... Nawet wzrokowy jest lipny. "Are we human, or we dancers" coś takiego spiewa kolo w nawet spoko piosenc, napisałem, co by ściągnąć potem. Myślę, że jedna nowość co roku, to dobra ilość. Reszta jest dupna, lub zarżnięta- zbyt często puszczana. W sumie po co spać na siłę? Potem będę się nudził w dzień. No chyba, że będzie łądna pogoda i skoczę do Jaworzna lub Chrzanowa 'poobcinać dupeczki' jak to mówią chłopaki z dawnego 315. Mam nadzieję, że na piętrze w Babilonie będę miał jakieś fajne dziewczyny. Strona A4 zapisana. Ostatnio nachodzą mnie dołujące wspomnienia. Myślę o wszystkich moich życiowych failach, zamiast skupić się na budowaniu, planowaniu przyszłości, poprzez odpowiednie działania w teraźniejszości. Chłopaki tutaj czasem mówią do siebie per 'Rylu' że górnik, od rycia :) Podoba mi się to. A kosz na śmieci, to hasiok :D Kiedyś przyszli tu podobno okoliczne chłopaki z siekierami. Nie boję się, ale jakby zaczęło sięcoś dziać, to chyba się zleję ze strachu. Szkoda, że nie pada. Prawdopodobnie jutro przyjadę stróżować na 24h. Kupię sobie zeszyt do pisania i szkicowania. Może zrobię sobie kiełbaski na ognisku? Może wezmę garnek od gospodyni i coś sklecę? Czuję powołanie do pisania wierszy, ale kurwa pewnie powychodzą mi jakieś bzdury. Ale mam nadzieję, że spróbuję na wakacjach... może już jutro? aha, i muszę się w końcu nauczyć jak się pisze "nie" tzn. kiedy razem, a kiedy nie. Jeszcze 1,5 roku trzeba się skupiać na studiach, ale jak zrobię inżyniera, to pasuje się wziąć za pracę. Oby w przemyśle, ale ciężko kurwa. Samochód już sobie próbuję skręcić- wziąć kasę z "Unii" na firmę. Mam smaka na Golfa V . W sumie, puki mi się nie wwalą do budy, to nie ma co tu ukraść. Chyba że taczkę. Reszta jest za ciężka by dało się to zabrać szybko i cicho. Hehe, jakiś szczur albo coś takiego popierdala po placu. Mieszkamy na kwaterze w pobliskiej wsi. Mamy oddzielny domek z telewizorem (5 prog.) i ciepłą wodę o ile sobie nagrzejemy. Brudno i śmierdzi, ale co tam. Może za 4 dni już będę w domu. 20) pograć w Carmageddon //. Dochodzi 03.00 o tej porze już chyba nikt nie przyjdzie. Prześpię się może z 3h. Dużo tu ciem. Czy to dlatego, że non-stop jest tu jasno? Cuz of włączone halogeny w nocy? Ble, nie chce mi się kłaść do tego syfu... Wystarczy, że od drelicha się brudzę. Pamiętaj Rylu: nie motaj się na system jak tu (8:4dni) 2tygodnie / 2 tygodnie ROXXX. Gdyby mie porąbali, powiedzcie mojej rodzinie, że ją kochałem. A B. dajcie link do mojego bloga, kopia jest na mojej poczcie w "roboczych". Dobranoc Misie kolorowe, bo już kartka się kończy. Z Bogiem!

piątek, 5 sierpnia 2011

Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość
Autor: Bolesław Prus, Lalka

środa, 6 lipca 2011

Jestem jebanym słabeuszem. Na nic nie mam siły. Nic mi się nie chce. Jestem bardzo nieodpowiedzialny. Eh, nic nowego, jak to sesja - znowu marzę o kobiecie, która mnie pocieszy.
Nawet tu mi się nie chce pisać. C'ya

wtorek, 5 lipca 2011

Zdałem sobie dziś sprawę, że chyba B. śni mi się codziennie. Bo zawsze kiedy pamiętam sen, jest w nim właśnie Ona.
B., przypomniałem sobie kilka dni temu, jaką robiłaś mi pizze na patelni! Przecież to był cud! Rany, ciekawe czy kiedykolwiek wynagrodziłem Ci, że robiłaś dla mnie cuda. Pewnie nie.

Jestem zniszczony.
'Djarumy' to smakowe papierosy. Dobre.

Dziś z Maćkiem F. Marzyliśmy sobie o rogu obfitości. Potem dorzuciliśmy do tego kubki z losowymi trunkami i stoliczek z różnego rodzaju jarem. Co by nie było nudno, generowana nowa dziewczyna codziennie. A działoby się to na terenie, który co 3 dni zmieniałby swój charakter. Raz byłby club'em, raz aquaparkiem itp. Dodatkowo reset zdrowia codziennie o 6 rano. Nawet jeśli straciłoby się życie. Potem rozkminialiśmy, czy zdecydowalibyśmy się na takie życie, jakby ktoś nam to zaproponował. Co zrobilibyśmy, jakby np. dawał nam 3 sekundy na odp. Myślę, że ten proponujący owy 'raj', byłby Szatanem.

Ale ja jestem kretynem ...
Kurwa, trzeba się będzie ogarnąć po praktykach. 'Pomocnik wiertacza otworowego' wypas.
Ja jebie, co to się ze mną dzieje... Tak psychicznie, jak fizycznie jestem jebanym wrakiem. Mam namiastkę tego, jak czują się narkomani.
Jak tak patrzę, ile osób nie ma zamiaru pracować w branży, lub nie jest konkurencją dla mnie (bo wg mojej oceny, nie poradzą sobie w świecie) to myślę, że mam szansę na robotę. Tak 5 kafla na początek ... moje marzenie... Chyba, że miałbym już dzieci... to chciałbym więcej ;) i co 2 tygodnie, 2 tygodnie wolnego :D No i piękna żonka/dziewczyna :D Yeah :)

Blog jest już na poczcie. Po małej edycji, można z tego zrobić książkę. 56 stron bodaj.

niedziela, 3 lipca 2011

Co za nuda.

Ostatnio zrobiło mi się przykro, ponieważ uznałem, że każdą kobietę można kupić. To, że lecą na kasę, to już chyba każdy wie.
Wyobraźcie sobie: koleś ma zajebistą furę, albo motocykl. Ma skrojony na miarę garnitur, i zabiera dziewczynę do zajebistej knajpy/restauracji albo np. nad morze do wypasionego hotelu. I która na to nie poleci? Jak kolesiowi jest łatwo zwrócić na siebie uwagę. Jak dobrze wygląda dzięki kasie. Jaki jest wyluzowany, jaki ma gest.
A co może taki jebany biedak jak ja?
No i laska ma mokro, jak widzi, jak zajebisty jest owy koleś. Jestem pewien, że takiemu duuużo więcej ujdzie na sucho. Bukiety kwiatów, droga biżuteria, perfumy. Drogie hobby.
Z drugiej strony, źle być takim kolesiem. Nigdy nie masz pewności, czy przypadkiem laska nie jest z tobą tylko dla kasy. Może udając orgazmy, myśli tylko o tym, żeby za Ciebie wyjść, i zgarnąć kasę.

Poznałem pewną kobietę via internet. po ok 6h rozmowy (skype), wydaje się być niemal idealna. Minusy są 2: jest z Gdyni, i ma 24 lata. Może spotkam się z nią na wakacjach.

Ciągle mam olbrzymią ochotę spędzać czas z B. Chciałbym dotykać Jej skóry, włosów, policzków. Czuć Jej zapach. Chciałbym, żeby zasnęła przy moim boku. Przebywając z Nią, byłbym całkowicie szczęśliwy. Niestety Ona nie chce doprowadzać do kontaktu fizycznego. Boi się. Chyba boi się tego, że się zapomni, coś się wydarzy, a potem będzie tego żałować. Jeśli nie ma teraz faceta, to myślę, że ześwirowałaby gdybym był przy Niej. Chcę Jej dobra. Czy dobrze robię nie utrzymując kontaktu? Pisałem Wam, że ostatnio chciała się spotkać. Teraz chyba nie zastanawiałbym się, i poszedł z Nią. Chuj wie. Co powinienem zrobić? Nasz wspólny kumpel radzi, żebym poczekał, aż B. się wyszumi, i wtedy będę mógł wrócić do Jej życia. Może pokazać bloczek. Ale jest pewien problem: Ja nie chcę wyszumianej dziewczyny! Kurwa! Nie podoba mi się coś takiego do chuja! Szkoda, że jestem pierdolonym nudziarzem i sztywniakiem. Myślałem, że jestem odpowiedzialny, ale nie jestem. Nie umiem tańczyć. Nienawidzę Jej disco-polo, Jej niestałości w uczuciu - zemsty. Ja pierdolę... Ostatnio kumpel mi powiedział, że jeśli facet kocha, to jest tego pewien na 100%. Zrobiło mi się głupio, bo ja nie wiem. Czy kochałem ją kiedykolwiek? B. co Ty ze mną zrobiłaś? Jak mogę być takim idiotą... Mogłem Jej nie wypuszczać z rąk, lub zapomnieć. Wypuściłem, więc powinienem teraz zapomnieć, ale to trudne. Cieszę się, że przynajmniej dobrze się czuję. W miarę. Ponieważ dalej brakuje mi dopełnienia. Słucham teraz 'Hallelujah', to chyba ja pokazałem Ci tę piosenkę. Tzn. może znałaś ją już wcześniej, ale pewnie dzięki mnie ją polubiłaś. Ciekaw jestem, czy są piosenki, które kojarzą Ci się ze mną? Może chociaż nasza 'Do kołyski'? A może nie? Może kojarzy Ci się ona z Juratą, i z tymi cepami ze ślunska? Pamiętam z jakim podziwem wspominałaś co oni mówili: 'Nie pisałem z tobą wódki - nie znam cie (nie szanuję cie?)' Nie ufam ci ... czy coś tam. Ta, zajebiste. Co za ograniczeni ludzie...
Mam nadzieję, że się szanujesz, że nikt Cie nie krzywdzi, że nie potrzebujesz mojej pomocy. Mam nadzieję, że zadzwonisz jeśli będziesz mnie potrzebować, że nie zwrócisz uwagi na to, że nie chcę Cie spotykać. To trudne do zrozumienia... ale jeśli tylko zadzwonisz, nic więcej się nie będzie liczyć. Ale jestem kretynem. Ciekawe czy jesteś w Krk czy w Błgr. Ciekawe, czy jesteś szczęśliwa. Ciekawe czy o mnie myślisz. Ciekawe, czy czujesz do mnie cokolwiek. Masz kogoś? Potrzebujesz mnie? Żałujesz czegoś? (tu wiem czego) Czy dalej posiadasz to, co w Tobie ceniłem? Kochałem(?)? Jak wyglądasz? A może jesteś np. w ciąży? Może Twój facet już buduje dom dla Was? może ślub za tydzień? Eh, na pewno byś mi napisała. Prawda?
Jak mogę być tak nie zdecydowany... Ani działać, ani zapomnieć. Żałosne.
Ciekawe, czy używasz jakiś naszych powiedzeń przy swoim chłopaku? Czy jest on badbojem których tak uwielbiasz? Czy jest dla Ciebie dobry? Mam wrażenie, że mógłbym zabić dla Ciebie. Chociaż to takie głupie... Ale jak już niedawno powiedziałem: uczucia nie są racjonalne. Są emocjonalne. Co stoi w opozycji do racjonalności. Ale mam ochotę się z Tobą zobaczyć. Ale tak blisko, tak jak wyżej pisałem. Co mi z tego, że Cie tylko zobaczę? Mam wrażenie, że Ty chcesz się ze mną spotkać tak na kawę, ale będziesz ciągle mieć nadzieję, tak w głębi serca, że wezmę Cię na kolana, i pocałuję. A potem ból i rozstanie. Lub zostajemy razem, i po jakimś czasie ból i rozstanie. Tak mi podpowiada rozum, więc wg tego, nie powinienem się z Tobą widywać. Eh Myszko... Wejdź na ten blog jakoś przypadkiem, przeczytaj to wszystko, i zdecyduj. Może Ty wiesz co jest dla Ciebie lepsze.

Po praktykach, napiszę posta no.100. Siądę sobie na 2h, będę podsumowywał, komentował itd. Streszczenie ostatnich 2ch lat.

Byłem dziś z kumplami na Essential killing - całkiem spoko.

Chciałbym już na praktyki. Wtedy przynajmniej 2 tyg. nie będę miał B. na wyciągnięcie ręki.

czwartek, 23 czerwca 2011

95 post. 100 uczczę czymś fajnym. Podsumuję moje życie w jednym, długim poście. Ale dopiero za miesiąc będę miał totalnie wolne.

Siadłem do tego posta, ponieważ chcę Ci coś powiedzieć B:
Jestem kretynem.
Krzywdziłem Cie.
Jak to jest? Myśleć, że się kogoś kocha, a jednocześnie robić tej osobie takie przykrości? Nie powiem Wam tego, ponieważ wtedy tego nie ogarniałem. Ciężko jest zemną wytrzymać.

Pamiętasz jak strzeliłem babskiego focha, gdy złapałem Cię z papierosem? Powinienem za to iść do piekła. Nie dość, że nie załatwiłem tego jak facet, to jeszcze nie miałem prawa w ogóle do jakiegoś krzywego spojrzenia. Przecież sam, po tym, lub przed tym (jeśli przed, to w ogóle jestem śmieciem) popalałem sobie w robocie.

Albo jak w Biedronce na Prokocimiu, jak jakiś wariat albo dziecko, skopałem karton, bo wkurwiło mnie, że ktoś go zostawił na środku przejścia. Będąc sam - ok - ale nie, kurwa przy mojej dziewczynie!

Chyba na świecie jest mało kobiet, które by to tolerowały, lub lubiły we mnie takie odpały.
Jajebie. I jak ja mam utrzymać przy sobie dziewczynę?

Poznałem w internecie pewną fajną i ładną, ale zgadnijcie... Taaa z Gdyni! I jeszcze jest starsza 3 lata do chuja wafla.

B. tydzień temu, zaproponowałaś mi spotkanie na koncercie K. Odmówiłem, bo już nie męczysz tak mojego serca, jak kiedyś. Co prawda śniłaś mi się dzisiaj, co więcej, mam pewne plany co do Ciebie, ale jest mi dobrze bez Ciebie. Można to źle zrozumieć, i pewnie tak właśnie zrobisz... W porównaniu do mojego stanu sprzed kilku miesięcy, jestem szczęśliwy i spokojny. Chociaż dalej mi Ciebie brak. Ale zgubiłem wątek: odmówiłem, bo gdybym Cie zobaczył, wszytko by odżyło. A nie chcę tego... Chociaż też, kurwa, nie do końca. Najprawdopodobniej nic by z tego dalej nie wynikło, więc tylko dostałbym po sercu.
Co do planów: jednym z nich jest zaproponowanie Ci, żebyśmy poszli na wesele L. i Ż. razem. Dzięki temu, moje serce ocaleje. No, może nie do końca. Ale wolę Twoją bliskość, a potem męczenie się myślami o Tobie, niż totalne unicestwienie gdy widzę, jak bawisz się z jakimś kmiotem. Boże, spraw, bym nie musiał tego przeżywać. Nie chciałbym też nie pojawić się na tej imprezie. Byłąby to moja osobista porażka. Mam nadzieję też, że nie będę Cie szantażował: "Albo idę z Tobą, albo w ogóle". Mimo że może okazać się to prawdą.

Naprawdę nie wiem. Co Ty ze mną zrobiłaś?

Potrzebuję nowej miłości. MUSZĘ ZAZNAĆ INNEJ MIŁOŚCI!!!

Byłem na USG. Mam przepuklinę. Operacja na jesieni prawdopodobnie. Ale biegam. Nie wysiedzę tyle miesięcy.
Prosić Cie byś mnie odwiedziła? Z jednej strony, to byłby najprzyjemniejszy widok na świecie, jakbym po wybudzeniu z narkozy, zobaczył Ciebie. Nie dość, że chwilowe uniesienie, nirwana itd, to jeszcze jedno z piękniejszych wspomnień życia! Ale pewnie będzie przy mnie mama... co psuje caaaały efekt. Dodatkowo czuję, że nieodpowiednim jest mówienie Ci, kiedy jestem totalnie bezbronny i słaby. E tam mówienie, podstawianie się, byś na mnie wtedy patrzyła. Ale niewykluczone jest, że mojej mamy tam nie będzie. Może zabieg będzie z zaskoczenia? Bo nie będę umówiony na godzinę, a będę leżał na łóżku i oczekiwał. Wtedy tylko ktoś z Krk będzie mógł zdążyć. Nie wiem. Może do Ciebie zadzwonię Skarbie. Może wtedy się wszystko odmieni? I Ty, i ja... i wszystko wszystko.
Nienawidzę być tak niezdecydowanym. Chcę Cię całym sercem, a cały rozum mówi, że nie mogę Cie mieć.

Wiecie, że matka hetmana Żółkiewskiego, pochodziła z Goraja? Kurwa... jasne, że nie. A może, że Janek III Sobieski był jego wnukiem? nie, nie... to też nie.

Wiecie? układ, że mężczyzna i kobieta, są sobie równi, jest do bani. Jeśli chodzi o związek. Po prostu jednemu coś wypada, a drugiemu nie! To się może wydawać samolubne, niesprawiedliwe, (Ba! może takie jest!) ale ja chcę sobie czasem zapalić, a nie chcę, żeby moja kobieta paliła. No chyba, że w takiej ilości jak ja. Niestety B. nie jest silna na nałogi... A ja tak.

Spadam, bo brat płacze, że mu spać nie daję. Bo przyjechałem na tydzień doma. Za 2 tygodnie, 2 tygodniowa praktyka.

Kolorowych snów Misie kolorowe. A Tobie B. życzę szczęścia. Szanuj się, i bądź dobrym człowiekiem.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Uczę się na kolosa do Dziekana Ziaji. Na ostatniej stronie notatek mam notkę do bloga, która miała mi coś przypomnieć:

B., nawet nie wiesz jak tęsknię za marchewkowym smakiem Twoich ust!

Bo miałaś jakąś taką szminkę czy pomadkę czy smth like this. Miała być chyba truskawkowa... ja tam czułem marchew... I nie. To caaaaałkiem co innego jakby jakaś inna laska miała taką samą. Chcę smaku TWOICH ust Skarbie!

niedziela, 5 czerwca 2011

Witam po długiej przerwie. Chrome nie wczytuje mi BlogSpota, piszę z FF.
Byłem przedwczoraj na imprezce na AWFie. Potem wracaliśmy 10km pieszo na miasteczko. Nogi nic mnie nie bolały... mogłem iść następne 10.
Z I. pewnie lipa. Ma jakiegoś tam gacha, szkoda pisać.
Ostatnio dużo gadam z Jarkiem. Jak pedalsko by to nie brzmiało: zbliżyliśmy się do siebie. Fuj. To brzmi bardzo pedalsko. On też myśli o swojej byłej, w ogóle przejebaną sytuację ma. Maniek też się męczy z byłą... Ja pierdolę! Tak nie powinno być.
Jadę na 4-5 do domu. Potrzebuję zmiany środowiska.
Zbliża się sesja... już wiem, że wpadnę w doła jeśli nie znajdę sobie kobiety. Pamiętacie te 3 sfery/płaszczyzny, o których pisałem wcześniej?
Na AWF była bardzo ładna i fajna dziewczyna. Dodatkowo szukała bolca. Ale byłem zbyt zjarany... Kurwa, naprawdę teraz widzę, że miałem szansę! Ale bardziej mi zależy na związku nią na seksie. A zaczynając tak związek, to lipa straszna. Może jeszcze ją spotkam ;)
Czekam z niecierpliwością, aż pójdę do fryzjera. Teraz mam taką szopę, że wstydzę się podbijać do dziewczyn.
Właśnie, słuchajcie! W ostatni dzień Juvenaliów, podbiło do mnie 2x2 panny. druga para mnie nie bardzo interesowała, ale od pierwszych mogłem wziąć numer! Fajne laski, i ładne przede wszystkim! Wiecie co? Jeśli siedząc chwilę na kocu, same przyszły do mnie 4, to ile lasek mogłem wyrwać działając coś?! Panie i Panowie... Cóż, teraz żałuję.
Jestem strasznie ciekaw, jak kobiety się zapatrują na moje połączone brwi. Nie mam takiej stricto jednej brwi, ale łączą się i tyle! B. mi suszyła głowę o to. Wpędziła mnie w ten sposób w 'mały kompleks'... a może raczej rozterkę? Coś takiego. Nawet Mamy pytałem, mówi, żebym tego nie ruszał. Ostatnio zaczynam wierzyć, że jestem przystojny. Nie żebym wcześniej miał jakiś kompleks, po prostu o tym nie myślałem, ale myślałem o sobie jako o przeciętniaku. Nie liczę tu przełomu gim-LO, gdzie wmawiałem sobie, ze jestem szpetny.
Wiecie? Jak czasem jest burza, to czekam na telefon od B., że jest sama w mieszkaniu, i żebym przyszedł. I jestem gotów w środku nocy, boso, biec na Bronowice do Niej. Choćby na 30min.
Była u mnie siostra z dwiema koleżankami. Spały u mnie. Odwiedziny uważam za klapę. Była brzydka pogoda, nie mogłem ich nigdzie zabrać. One nie chciały pić. To ja poszedłem i się upodliłem. Potem finał ligi mistrzów. W niedziele rano na nabożeństwo(?) I pojechały. Byłem w Kościele Chrystusowym, czy jakoś tak. Protestanci się duuużo fajniejsi niż katolicy. Katolicyzm to mafia.
Zostałem sam w pokoju na weekend.
Po tej imprze na AWF, spał u mnie Jaro... bo u jego byłej (a jednocześnie, niestety koleżanki ze składu) chyba ktoś był.
Wybieram się do kasyna z Maćkiem. Wezmę 2-3 dyszki do przewalenia. Chcę zobaczyć jak to jest. Postawić na ruletce :)
Mam przeciąg w pokoju. Zawiewa do mnie zapachem trawy. A może tylko mi się wydaje.
Na AWFie mają balkony w pokoju... z taką niską balustradą ;Q ja się tam strasznie bałem. Na AGH to jest zakratowane, więc spoko, ale tam?! Tragedia. Ja mam taki lęk wysokości bardzo racjonalny. Nawet jeśli KTOŚ się wychyla, albo opiera tyłem o barierkę, mam kolana z waty. Jednocześnie, jeśli byłaby tam szyba, krata, czy jakaś siatka rozłożona 2m niżej, albo miałbym uprząż, to spoko, mogę łazić po linie nad wielkim kanionem.
Ostatnio gadaliśmy z Jarem o śmierci. Śmierci z miłości, o poświęceniu życia dla ukochanej. Ale też o takiej zwykłej. 'Czy gdybyś wiedział, że po śmierci pójdziesz do nieba, wybrałbyś śmierć w tej chwili?' Bo ja chyba tak, ale wiem, że płakali by za mną, a nie chcę tego robić mojej rodzinie. A czy Ty byś płakała B.?
Chyba czas skopiować bloga, i wysłać go na pocztę e-mail.
Na praktyki jadę z Maćkiem F., Bonkiem, Pawłem Z. ... może Jaro do nas dojedzie. Dowalili nam jeszcze jakiś 2 kolesi z pierwszego roku. Mam nadzieję, że nie rozdzielą naszej czwórki... ale kurwa, możliwe, że niestety tak będzie... Bąko świruje jak się napije, z drugiej strony Paweł pewnie nie będzie jarał. Chyba nawet pić nie może, bo choruje na coś. Maciek znowu może wykręcić jakiś słaby numer... Obyśmy nie musieli losować kto idzie z tymi pierwszakami.
Co za upał. Myślałem, że w tym pokoju będzie chłodniej. A jest tylko ciemniej.
Kocham Kraków, miasteczko, AGH i mój wydział. Jestem farciarzem.
Nara.

wtorek, 17 maja 2011

Z nie-wiem-kiedy:

Staczam się. Piję, palę, śpię, gram na kompie, przeglądam bezmyślnie internet. By zapomnieć, że jestem sam.
Niby wiem, że budowanie własnego szczęścia na innej osobie, to błąd. Ale nic mi z tej wiedzy.
Mam ochotę całymi dniami jarać i pić piwko. Zawsze myślałem, że jestem odporny na uzależnienia.
Czyżbym wpadał odrazu w 3? Źle zemną. Co gorsza, nie mam ochoty tego poprawiać. Nachodzi mnie myśl:
Partnerka byłaby motywacją by przerwać takie życie. Eh, jakże to jest niemądre... Pojawiła się w moim życiu I.
Oby coś z tego wyszło. Wydaje się być idealna. No może mam jedno zastrzeżenie, ale może o tym kiedy indziej.
Co by zdobyć lepsze samopoczucie, muse przychaltować w używkami, oraz wybrać jedą z dwóch opcji: Czytać CKMy i
'forum' lub poświęcić się Bogu. Czytać Pismo, modlić się. Ciekaw jestem, czy to jest etyczne(?) czy można łączyć
CKMa z Pismem? Czy to nie jest jakiś rodzaj zdrady Boga? Bycie tzw. 'letnim'. Ponieważ jest w Piśmie kawałek
mówiący, że musimy być zimni lub gorący. a CKM + Pismo = letniość... chyba. Chyba tylko na całym świecie mam takie rozterki...
Nie wiem.

Byłem na meczu Wisły z Lechem! Zajeboza!

Chiałbym szybko nawiązać bliski kontakt z kobietą. Eh, tak jak wyżej pisałem-mając nadzieję, że da mi motywację do zmian.
spadam na angielski. C'ya.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Naszła mnie taka refleksja: Ze mną jest wszystko OK. Nie jestem crazy, spontaniczny itp. <- dlatego wiele dziewczyn mnie dorzuca. Ale ja jestem po prostu sobą, i poszukuję dziewczyny, która to zaakceptuje! Tak więc szukam stonowanej romantyczki! A takich mało... w tym problem. Czym więcej skłaniałbym się ku 'szaleństwu', tym więcej kobiet by się mną interesowało. Tylko, że to wiąże się z utratą siebie! Mogę trochę się zmienić, nie tracąc siebie (może wydawać się ... eee... takie ładne słowo jest... no np. ciepły lód, czy coś tam, wiecie? oddalenie od tego jaki jestem, nie przestając być sobą) Łeb mnie napieprza...
Wczoraj pierwszy raz paliłem wiadro.
Dziś uciekłem z ekonomiki.
Dalej nie mam ani odrobinę samozaparcia, i nie chce mi się iść do roboty...
Tak. Beznadzieja mnie dopadła. Ale nawet nie chce mi się narzekać.
Dziś może znowu wiadro, mam nadzieje, że przed snem. Jutro po wódeczkę pojadę.
Instaluję L2.
Byłem na wykładzie na UJcie. Ale tam masa dziewczyn... i jakich ładnych... To był pierwszy rok, niby rok różnicy, a wydawały się takie młode. Może to dlatego, że pierwszy rok, jest takim pośrednim między LO a studiami. Takimi typowymi studentkami jeszcze nie są. Mmm ale i tak bym wolał licealistkę ;)

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Kupiłem sobie nóż motylkowy. Potrzebuję wd-40 co by go nasmarować. Umiem 2 otwierania.
Pogrywałem sobie kilka razy 'stairway to heaven' na gitarze Eryka.
Uczyłem się gwizdać na palcach, ale słabo mi idzie.
Czytam Pismo.
Uciekłem z kolosa z Termy.
Chcąc umówić się z jakąś koleżanką do kościoła, dostałem 4 kosze. O.,A.,M.,P., Mogłem jeszcze N. to zaproponować.
Jest mi smutno. Czego mi, do cholery, brakuje?
Tylu leszczy, gnoi, inwalidów, przygłupów ma kobiety, a ja nie. Przecież jestem w miarę spoko!
Bez dziewczyny życie przelatuje mi przez palce. Dzień po dniu, tydzień za tygodniem. Całe miesiące... Zbliża się rok. Który przeżyłem... i tyle. Wszystko stoi w miejscu. Nie rozwinąłem się. Odrobinę doświadczenia, kilka doznań, i tyle.
Boże! Daj mi tą delikatną i wrażliwą istotę, która nada sens mojemu życiu! O nic więcej nie proszę!
Dziś w autobusie widziałem dziewczynę, śliczną jak z okładki. Nawet patrzyła się na mnie. Ale wysiadłem, a ona pojechała dalej. Potem w tramwaju widziałem tez fajną. Z warkoczykami (które kocham) w berecie, płaszczyku i ze skórzaną torbą, z biało-czerwoną naklejką Polska Walcząca. Już nawet miałem podejść spytać, czy jakieś powstanie będzie organizowane, bo chętnie bym się postrzelał, ale zaczepili mnie znajomi, i było po ptakach. Przede wszystkim, dziewczyna na mnie zerkała. Po drugie, chyba nie miała żadnego makijażu. Więc odrobina kolorków, i byłaby śliczna. Do tego szansa, że jest licealistką... Ale co najważniejsze: NAKLEJKA. Polska Walcząca. I ten strój jakby lata czterdzieste. Eh... co za szkoda. Rany. Ciekawe co sobie myśli moja rodzina. Jeszcze chwila, i pomyślą, że jestem gejem.
Poprawiałem już kilka razy stronki Mateusza. Brat nie przeczytał zbyt wielu książek, więc ma problem ze skleceniem poprawnych tekstów. Co nie ujmuje mu ani trochę z jego zajebistości.
Pawełek znowu zrobił mi pranie.
Idę spać. Mam nadzieję, że przyśni mi jakaś piękna kobieta.

czwartek, 31 marca 2011

Why does my heart feel so bad? Bo nie ma Cie. B. jestem chory na Twoim punkcie!

Myślicie, że dobrym pomysłem byłoby dać tego bloga B. po mojej śmierci? Duża szansa, że bym ją skrzywdził. Już bym nie żył, a ostatnią rzeczą, jaką bym jej zrobił, to właśnie krzywda... Kurwa. Ale może jednak powinna wiedzieć?
Wiecie? kiedyś w Biłgo umarła dziewczyna. Poetka. Jakaś siksa... wtedy w moim wieku, może 14-15. Pośmiertnie wydali jej tomik. Wyobrażam sobie, że po mojej śmierci, ktoś inny niż rodzina, chcieliby przeczytać Bloczek. Okrojony oczywiście z niektórych fragmentów. Pozmieniane nazwiska itd. Właśnie ocenzurowałem Blog. Wyrzuciłem pełne imię B., bo pojawiło się z 4-5 razy. Nie wiem dlaczego Przecież każdy wie o kogo chodzi. A jeśli nie, to równie dobrze mogło zostać pełne imię. Czuję się jednak bezpieczniejszy w takiej formie. Czuję, że nie obdzieram Jej totalnie z prywatności.
Chyba założę hasło, co by nikt tu nie mógł wchodzić, prócz mojej koleżanki z dalekiej krainy. Muszę mieć kogoś, kto zaopiekowałby się moim Bloczkiem jakbym umarł, albo był ciężko okaleczony. Stał się warzywem czy coś.
Jutro wolny dzień, a muszę wstać o 8,45 :(
Zaprosiłem do kina koleżankę. Odp. że jedzie do domu. Czuję się u niej spalony.
B. nie lubiła jak mówiłem o swojej śmierci. Nie wiem dlaczego nie chciała sobie tego wizualizować. Może jest łatwiej mówić o swojej śmierci, niż wyobrażać sobie co by to oznaczało dla bliskiej osoby. Nie nazwę 'kochającej' bo nie wiem co między nami było. Gdybym Ją kochał, nie byłbym dla niej taki zły. A Ona dla mnie... Wiecie? pisałem już pewnie tu taki cytat: Kobieta szuka niegrzecznego faceta, który będzie dla niej grzeczny, a facet grzecznej dziewczynki, która będzie dla niego niegrzeczna. Baaardzo trafne imo. Tylko że, ja byłem grzecznym chłopcem który był niegrzeczny dla Niej, a ona niegrzeczną dziewczynką, która udawała grzeczną dla mnie. Bez sens... to przykre. Nie ma racji bytu. A jednak Kurwa myślę o Niej.
Kolorowych snów Miśki Kolorowe. Niewplątajcie się nigdy w takie gówno jak ja.

środa, 30 marca 2011

Miałem napisać coś o B. co zatytułowałem skrótowo "szcze B." hmm może chodziło o słowo 'szczegół' albo jego inne formy. Have no idea ;(

Miałem też napisać o moim ostatnim gej party. Kupiliśmy sobie po 5 piw, i waliliśmy w czerwonej, dwudrzwiowej piździe Levego. Najpierw nad zalewem, a potem na baltonie. Mało brakowało, a zhaltowała by nas policja... bo szliśmy przez środek skrzyżowania z piwem w ręku. Na szczęście byli chyba zajęci czymś innym. Nie widzieliśmy się w chuj czasu w takim składzie. Wszyscy skończyliśmy sesję w miarę pozytywnie. Eh kurwa, nie chce mi się pisać.

Poznałem fajną Martynę, ale zgadnijcie co? 2 lata starsza! Kurwa, a jakże by inaczej.

Poznałem też pannę mojego kumpla Oskara. Asia. Moje ulubione imię. Śliczne dziewczę... i fajne ;) siostra innego kumpla - Krzycha. Wszystko fajnie, tylko nie jest moją kobietą.

Czuję się ostatnio dobrze, jeśli chodzi o psychę. Nie mam problemów z kasą ani na uczelni - mam zapewnione 2 z 3 moich potrzeb. Tak więc moja teoria się sprawdza. W tej chwili, tylko kobiety mi trzeba. Takiej Joanny-Małgorzaty. Wypiłem dwa piwa i padam na ryj ze zmęczenia. Idę się okąpać zaraz chyba.
Boże! daj mi Ewę!

poniedziałek, 28 marca 2011

Jadę sobie właśnie do krk. W domu było spoko. Potrzebowałem tej zmiany środowiska. Czułem się naprawdę dobrze.
Częściowo z powodu nabrania nowej motywacji dzięki przeczytaniu najnowszego CKMa, oraz numeru z września czy października 2010.
Byliśmy wczoraj nad rzeką. Ojciec chodził sobie z wykrywaczem, a ja walnąłem się na utrawionej skarpie. Zasnąłem. Każdemu polecam.
Wiosenne słoneczko czy jednoczesnym chłodnym wietrze. Nad rzeką. Mega.
Zmieniam po raz kolejny typ MOJEGO samochodu. Teraz wzięła mnie faska na Mustanga I lub II generacji. Tylko czerwone cabrio. Jako drugi - BMW limuzyna
Obudziłem się dziś o 00.30. Śnił mi się pewnego rodzaju koszmar: Zadzwoniła do mnie B. mówiąc, że chce się spotkać, czy tam potrzebuje jakiejś pomocy
Oczywiście zgodziłem się. Przyjechała do mnie z jakimś kolesiem. Otworzyłem im bramę. Nagle wyłania się następnych 2 kolesi, uśmiech na ustach pierwszego
i B. znika. Okazuje się, że porwali ją, a teraz mnie chcą wykożystać jako kierowcę. Ostatnie co zrobiłem przed wsiądnięcim do samochodu,
to schowałem do kieszeni śróbokręt, z myślą użycia go jako sztylety.
Ale trzęsie.
Po przebudzeniu wysłąłem B. smsa: Znowu koszmar. Puść sygnała, jeśli wszystko w porządku." Może to troche żałosne, ale jebać to. Puściła o 6.59.
Przyśniła mi się pewnie dlatego, że wieczorem oglądałem program, gdzie laska nazywała się też na B. ... pewne zdrobnienie B. Miała taką samą
kurteczkę, i podobnie spięte włosy.
Jestem tylko dumny, że chciałem walczyć, schowałem śróbokręt. Szkoda, że nie zdążyłem, ale nie moja wina, że się obudziłem.
Jeździłem do Stalowej, a po 2 dniach do Lublina. W lbl niechciał mi odpalic Lanos. Co prawda wykminiłem jak go odpalić, ale przypomniała mi się pewna przykra rzecz. Nie znam się na mechanice samochodowej! Zresztą na wielkiej ilości rzeczach, które facet powinien umieć naprawić. Żałuję w chuj, że ojciec albo mnie tego nie uczył
albo nawet w ogóle naprawiał coś sam. Nawet nie stałem obok. Mogę to nadrobić tylko w minimalnym stopniu. Szkoda.
Wiecie, już dawno chiałem napisać o pewnym procederze: B. niby niegrzeczna dziewczynka, a do kościółka biega. Spowiada się, przyjmuje komunie,
działała w jakiejś przy kościelnej katolickiej organizacji, jest (była?) zdystansowana do tematu seksualności... w ogólne dlamnei to było niepojęte
Ponieważ sama uwodziła, kusiła, lubi facetów itd. Ale jak co do czego, to kicha. Nie czaje kurwa.
Janów Lubelski. 15 min przerwy. bb

wtorek, 22 marca 2011

2:45. Nie mogę spać. Położyłem się 2,5h temu. Niepotrzebnie spałem w dzień. Męczą mnie wspomnienia. Łapię się na tym, że albo przypominam sobie sytuacje gdzie dałem dupy, lub wszystko spoko, ale i tak w pewnym momencie, czasem na samym końcu, musiałem owej dupy dać. Jeśli nachodzą mnie miłe wspomnienia, to jest to tylko względnie miłe. Ponieważ są związane z B. ---> nie cieszą, a wręcz dobijają. Ponieważ wiem, że to już nie wróci.

Marzyłem też sobie o moim przyszłym mieszkaniu. Myślałem o modernizacji mojego domu rodzinnego. Może niezbyt fajnie, ale założenia przyjmowały, że moi dziadkowie już nie żyją (modlę się często, żeby żyli jak najdłużej, i tego szczerze im życzę, aczkolwiek jestem też realistą).
Przede wszystkim odkupiłbym połowę podwórka ze starym domem od ciotki i wuja. Zburzyłbym stodółkę i chlewik (tak, mam taką gospodarczo-wiejską część podwórka) Na tym miejscu zrobiłbym coś na kształt ogrodu-parku. Bo chciałbym żeby rosło tam parę dużych drzew. Zamiast alejek trawa. Kwiaty, krzaczki owocowe, krzewy. Myślę, że w chęcią zajmowaliby się tym rodzice.
Myślałem o starym domu, miałem kilka pomysłów:
1)oddać go biednym, co by sobie mieszkali (zrezygnowałem z tego... jeszcze by popadli w alkoholizm i by było nieciekawie.
2)oddać biednym, ale przenosząc go na ich ziemię (chyba kosmos)
3)zburzyć (ale co na jego miejscu?)
4)opcja na którą wpadłem przed chwilą: odrobinę odremontować, żeby był bezpieczny. Trochę podstylizować na dworek, i oddać dzieciom do zabawy ;) inne dziewczynki miały by domek dla lalek, a moje DOM :) inni chłopcy mieliby domki na drzewie a moi DOM ;) Mógłbym go wplatać do RPGów/Larpów. A może dzieci chciałyby tam czasem spędzić noc. Tak żeby było ciemno, strasznie i samotno :)

Co do samego domu: Podniósłbym dach o parę pustaków, co by się dało mieszkać na poddaszu. [teraz zagłębię się baaaardzo głęboko w marzeniach, będę 'wieszczył', ale to nie jest tak, że TAK MUSI BYĆ, to powiedzmy jedna z opcji jakie rozpatruję] Na poddaszu byłyby 3 pokoje. Od wschodu pokój dla 'Asi' i 'Małgosi'. Od zachodu, bardziej na południe, pokój 'Rafała' i 'Michała', dalej na północ pokój najstarszego 'Gabriela'. Miałby pokój sam, bo pewnie pierwszy by przyprowadził laskę do domu, i pierwszy by poszedł na studia (zwalniając młodym pokój). Wszystkie trzy pokoje ze sporymi okami dachowymi.
Między schodami a kominem łazieneczka z kibelkiem i prysznicem.
Między pokojami 'młodszych' pokój dzienny, z oszkloną ścianą południową. Chciałbym, żeby moje dzieci miały dużo słońca. W tym pomieszczeniu, byłaby jakaś spoko wykładzina lub dywan, bo by się tam miło przebywało, i dało się grać w planszówki/rpgi. Pasowała by też ława i fotele do tego samego celu +do wspólnego odrabiania lekcji.
Na piętrze kuchnia z jadalnią została by podobnie jak teraz. Z salonu zrobiłbym drzwi do aktualnego mojego pokoju, który byłby sypialnią moją i mojej żony. W salonie byłby kącik biurowo-gabinetowo-biblioteczny. W przyszłej sypialni, zrobiłbym ściankę działową by stworzyć garderobę. Pralkę z łazienki wywaliłbym do piwnicy, a w to miejsce postawiłbym wannę z bąbelkami. Na tarasie wybudowałbym kominek, a od strony bloków skonstruował jakąś barierę dźwięko i wzroko pochłaniającą. Kolejne miejsce do zabawy z dziećmi.
parter analogicznie. Pomieszczenie zwane przez dziadków tajemniczo 'za zasłoną' pewnie służyłoby jako zbiorcza garderoba na rzeczy aktualnie nienoszone, oraz jako magazynek na narzędzia domowe. Jeśli nie, to byłby to 2 osobowy pokoik gościnny.
Teraz moja ulubiona piwnica: Piec zamieniony na gazowy (bo mnie kurwa stać, a co?!) co by się zwolniły pomieszczenia z opałem. W 'podwerandziu', tam gdzie teraz składowane jest drewno, zrobiłbym ściankę działową. Od północy byłaby pralnia, resztę zajmowałby pokoik gościnny (zależnie od tego, jaką funkcję pełniłaby 'za zasłona') lub suszarnia. Tylko jakiś patent na okno, które wpuszcza więcej światła musiałbym obadać. W obecnej kuchni rozwaliłbym piec, wstawiając sałnę. Obok prysznic i kibelek. W pomieszczeniu z węglem, byłoby moje flagowe pomieszczenie: sala klubowa. Na wprost drzwi barek z lodówką. Na środku stół bilardowy. Kilka skórzanych kanap, wysokiej klasy sprzęt grający, spory LCDk z Xbox'em. Wentylacja, co by można było zapalić cygaro, fajkę, papierosa, lolka/bongo ;) Za ścianą, zostałaby spiżarka, tak jak teraz. Z tą różnicą, że na południowej ścianie byłby stojak na wina (nawet jest odpowiedni załom w ścianie) Byłoby tu też miejsce na większe ilości cukru, mąki itp.
Za domem, od północy, wybudowałbym garaż na 6 samochodów. To wcale nie tak dużo, jeśli weźmiecie pod uwagę, ile osób ma tu mieszkać... zresztą zostaje jeszcze aktualny garaż, do którego można jeszcze dobudować sąsiedni. Nowy garaż wyglądałby coś tak:
|..[,,]..[,,]..[,,]..|
|..[,,]..[,,]..[,,]..|
3 bramy, do każdej 2 samochody. Jak na chwilę obecną, tato pewnie chciałby jakąś wypasioną Śkodę oraz krótkiego jeepka (nie koniecznie Jeep'a) Dla mamy merol klasy A, dla żony też coś małego... a jeśli obie miałyby nie pracować, lub chodzić do pracy pieszo, to mogą mieć wspólne autko, nie? :) Ja, oprócz cruiser'a, który zostaje jak był w moich marzeniach, chciałbym zmienić auta. Kabriolet zostaje, ale wolałbym Viper'a albo Corvette'e. BMW też zostaje, ale raczej limuzyna, bo już rozpatrujemy pod kątem rodziny. Jeśli rodzina spora, to trudno, trzeba się przesiąść na minivana lub busika.

Śmiejcie się, ale ja uważam, że fajnie mieć marzenia. Może akurat się spełnią... trzeba wiedzieć do czego się dąży. To jedna z ważniejszych rzeczy w życiu faceta: wiedzieć czego się chce. Oczywiście, pewnie ułoży mi się inaczej, może moja wizja przyszłości rozmyje się gdzieś po drodze. Zmieni się. Ale jak na razie jest taka.

Na Kwejku.pl znalazłem fragment jakiegoś forum, gdzie dziewczyna pisze, że jej ojciec pracuje na platformie. Zmiana 12h, siedzi, i patrzy w monitory. Tak właśnie jak ja sobie marzę. 4 miesiące na morzu, i 8 w domu. Pisze, że jej mama nie musi pracować, że ojciec ma sporo czasu dla nich. Zarabia prawie 420 koła rocznie... netto! Przy takiej kasie i takiej ilości czasu wolnego, taka chawira chyba jest do zrobienia?

Ptaszki ćwierkają za oknem. 3:45. Godzinkę mi 'to' zajęło. Może wystarczy jak na tą noc. Jeszcze tylko sobie to przeczytam zgodnie z rytuałem.
Żegnajcie kolorowe Miśki! Uczcie się, szanujcie siebie i nie pijcie dużo alkoholu!

niedziela, 20 marca 2011

Tak sobie myślę: Dlaczego ja jestem nieszczęśliwy? Przecież miliony osób chciały by być na moim miejscu. KOBIETYYYYYYYYYYYYY !!!!!!!!!!11111
Co znaczy kochać? Czy jeśli ktoś, jest dla Ciebie ważniejszy od ciebie samego, to to jest to? Czy jeśli strach przed zranieniem ukochanej osoby jest większy niż chęć dania jej szczęścia, to pozytywna sytuacja? Czy może jestem tchórzem? Może powinienem walczyć o Nią dla Jej dobra? Dowiedziałem się, że B. pije. Zasmuciło mnie to... Kurwa... przypominam sobie jaki zemnie był kiepski partner. Jak ja sobie do chuja wafla mam poradzić w przyszłości? Naprawdę potrzebuję kobiety, która zapadnie w nie kończoncą się miłość do mnie... inaczej będzie ciężko... Chce takiej, która będzie potrafiła wybaczyć... w której oczach nie będę tracił za każdym razem gdy powinie się noga. Taką, która się będzie cieszyć z tego, że po prostu jest przy mnie. Nie musielibyśmy robić nić 'fajnego'. Tylko razem sobie siedzieć/ leżeć/ iść.
Po trzykroć kurwa. Zadzwoniłem do B.. Wahała się. Jednak następnego dnia napisała, że to chyba zły pomysł. A opis na Jej g, był mniej więcej taki: ' w życiu człowieka, przychodzą chwile, gdy trzeba wybrać między złem a mniejszym(większym?) złem. Pozostaje dokonać wyboru, i modlić się, by był on dobry'. Czyli spotkanie było by gorsze on nie spotkania. Nie wiem dlaczego się nie zgodziła. Oboje widzieliśmy jak skończyłby się wieczorny seans. Wy też się domyślacie. Ona tego nie chciała... Wydaje mi się, że nie chce do tego wracać. Tylko dlaczego? Przecież byłoby miło! Może jednak jestem jeszcze w jej sercu/głowie, a Ona chce to zdławić totalnie? A spotkanie by to odświeżyło?

Potrzeba mi innej kobiety. B. po czymś takim muszę totalnie skreślić. Bo jeśli nie godzi się na coś takiego, to zamyka mi to furtkę. Ew. mógłbym przyjąć jej zaproszenie na kawę, i zacząć właśnie od takich spotkań, ale nie mam najmniejszej ochoty. Jeśli Ona ma unikać sytuacji gdy zostajemy sami, w bliskości i ciemności. Panie Boże... daj mi Ewę.

Skończyłem sesję. Średnia 3.18 i warunek z wytrzymki. Zobaczymy jak pujdize ludziom komis. Jeśli mało osób przepuszczą to będę z siebie zadowolony. Jeśli zda tak z 70% osób, to trochę będę żałować, że nie startowałem. Znowu spora dawka fart (Bożej opaczności?) sprawiła, ze się prześliznąłem.

Wysprzątałem pokój. B. nie przyszła, ale za to porządek został.

Chcę zacząć sobie przypominać ruski. Do końca studiów chce w tym języku móc się bez problemu dogadać (poziom B1). Teraz muszę przykoksać, bo jeśli do wakacji coś sobie przypomnę, to mam spore szanse pojechać na praktyki do Petersburga. Zawsze to lepiej brzmi niż Zielona Góra czy Piła. Ciekawi mnie, czy będzie tam trzeba wypijać np. 0,5l żeby w ogóle była mowa o piciu ;)

Jutro pasowałoby iść wreszcie do roboty... ale tak mi się nie chce :/

Ok Misie. Miłego dnia/nocy :*

wtorek, 15 marca 2011

post nr. 83.

Google. Używam ich przeglądarki, wyszukiwarki, poczty, youtube'a ... ten blog też jest z nimi powiązany. Człowiek w takiej sytuacji, chyba powinien czuć się zagrożony. Mogą o mnie napisać książkę. Na podstawie tego bloga, maili, historii przeglądanych stron, filmów. Poprzez przeglądarkę lub pocztę, mogą mi wprowadzić konia trojańskiego, tak, że pozwolę im na to. Dzięki temu poznają co mam na dysku itd. Zdobyć moje hasła do FB, NK, for. Słowem pewnie z 90% informacji o mnie mogą odtworzyć.

Sesję mam nadzieję zakończyć w środę. Jutro PKM ćw. pojutrze matematyka teoria. Potem wakacje ;)

Słucham soundtracku z L2. Kurde, ale mam ochotę sobie pograć. Nawet zacząłem, ale server padł. Mógłbym wrócić na dexa, ale... mam tyle planów. Może szkoda czasu?

Za 8h muszę wstać. Lepiej popatrzę coś PKM. C'ya. Myślę, że za 2 dni będę mógł swobodnie pisać.

wtorek, 8 marca 2011

Co za zkurwiały dzień.
Rano wykład, potem ściagi robione na szybkości, rozmowa z dziekanem, zaliczenie, egzamin, wykład do 19, telefon do B.... którą obudziłem -> nie spytałem o to co miałem.

Szukam kogoś, z kim mógłbym się napić. Jest! Paulinka. Szkoda, że nie jest tak ładna, jak fajna. Idę po Cavaliera.
po kilku godzinach:
eh nawet nawalenie się mi nie wyszło.
Ale co tam, głowa się kiwa = jest fajnie.
Cavalier roxxx. 1 wystarczy żeby mi 'zawrócić w głowie'
\
tęsknię za B... zadzwonię do Niej w czwartek .... teraz to juz jutro ;. {ierdole nie poprawiam błędów. neui kce mi się. ostatnio miduje masę kob iet co mi sie podobaj,a. Ale nietety ich nieznnam, niedawno widzialem dziewczyne, ktora sie nqa mnie patrzyla, a ja na nia ...... szkoda ze sie niepoznamy . po raz ktorys to napsize : mozliwe , ze bylaby mkoja zona i matka moichdizeci. damef cavalierer uderza do gloweyt, chyab bsardizje niz 4 p[wia, boŻE =DAJ mi kob iete,=!!!!!!!!!!!! nie wttzraymuie naprawde jej potrzeubje . Dizsiaj dzwonilem do B. ale ja obudzilem i byla chora wiec nie pytalem czy do mnie przyjdzie na weekendzie. ale mam plan zrobuc to jutro (2 dnu ipo ostatnim telefonie_) mam nadizeje ze sie zgodzi .... bsardo mi zle ze ja obudzlem .... ciekawe dlaczego sama neiwyciszyla telfonu ... mogla sie domuyslec ze dzawonie . zjebalem troche ta rozmowe . ale niespodizewalem sie ze bedzie wpac .... ze brdzeidz chora .

doopi9jam ostatnie lgtki wina . NIezly ytre cavalier. wybaczcie za forme wpizu , ale naprawde nbue ammam sily, co za dzien. eh b. KOCHAM CIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

piątek, 4 marca 2011

Zaraz zwymiotuję.
Mam napisać podanie do dziekana, co byśmy mniej płacili za warunek z chemii. Tak. Kolejny. Ale będzie z bani i zwrócą nam punkty od razu. I zostaje tylko warunek z wytrzymki. Potem może Wam napiszę jak to z tą wydymką było.

Przytuliłem dzisiaj A., tak tylko ją objąłem w sumie, bo była na skraju płaczu. Rany, ale to jest cudowne. Ale mnie to podładowuje. Nawet taka głupota. Przypomniało mi się jak to jest dawać. Dawanie jest lepsze od brania.

Jutro jeszcze ustnie mechana płynów. Ale to raczej ... kurwa. Wiecie o jakie słowo mi chodzi. Boli mnie aktualnie głowa gdy myślę. Chyba zadzwonię jutro do B. Eh, niestety będzie to okazja by ją skrzywdzić. Ale może też dam jej coś pozytywnego. Zobaczymy. Chociaż... pewnie się nie zgodzi. Nawet jeśli jest wolna. Kurde, ale nie chciałbym się dowiedzieć, że ma chłopaka... i sam bym się na to naraził, z własnej woli... Tak więc, możliwe, że jutro wypalę sobie w kolano. Nie wiem. Padam na ryj. Pismo napiszę rano. Nie mam siły. Ten tydzień będzie ostrą jazdą. Ale po nim wakacje. Cudowny semestr letni... tylko że ... bez mojej kobiety. Czy będę potrafił się nim cieszyć? Wiecie? Przypomniałem sobie jakim świetnym uczuciem jest, posiadanie świadomości, że ma się dziewczynę. Dookoła mogą sobie tańczyć nagie laski, a ty nie jest na nie napalony, nie zazdrościsz chłopakom, do których takowe się przystawiają. Mogą się i ruchać 3 na raz z jednym. Ale JA mam świadomość, że gdzieś kilka kilometrów dalej, jest ONA. Chociażby właśnie wstała, bez makijażu, fryzury itd. Kochasz ją, jest najpiękniejsza na świecie. I nie chcesz tych tych super nagich dup. Myślisz sobie:'niech ci kolesie się za nie biorą. Ja mam tą jedyną, która daje mi szczęście'. I uwierzcie mi. Popatrzę sobie na te laski. Ale nie dotknę. Nawet bym nie czuł takiej potrzeby, nie musiałbym się wzbraniać. Dobra. Idę spać. Z tym odruchem wymiotnym kładę się do wyra. Nie wiem czy do Niej dzwonić. Nic nie wiem.

środa, 2 marca 2011

Ola odpisała i to mile, ale niestety nie przyjęła mnie już do znajomych. Rozkminiałem z Pawełkiem co to może oznaczać (przyjęła inne osoby, a mnie nie) a) znaczy to odwal się, nie mam ochoty cie znać b) mam zasady, że jako znajomego oznaczam osobę, którą/ z którą [coś tam] ew. c) przeoczenie, albo inne podobne temu... np. jakiś błąd FB.

Do zaliczenia jeszcze teoria z chemii (ustnie), egzamin z matematyki (o ile p. mgr da mi zalke) i Mr. Dariusz K. - kolos zaliczeniowy z PKMu.

Cudowny semestr letni rozpoczęty. Z każdym dniem będzie coraz fajniej. Coraz cieplej.

Jestem coraz bardziej zdecydowany na zaproszenie B. na noc do mnie. Maciek jedzie do domu, Pawełka wyeksmituję gdzieś, posprzątam pokój, kupię wino. Myślałem o świecach, ale do cholery to jest moja byłą dziewczyna, a nie aktualna czy przyszła (chociaż... życie różnie się plecie) Pytanie tylko, czy Ona zechce. Może już mieć chłopaka, albo być w bliskim temu stadium. Jest też opcja, że nie będzie chciała zemną spać ze względów etycznych nie dotyczących zdrady. Może z lęku przed kolejnym rozstaniem? Może ze strachu przed powrotem? hehe, ciekawe nie? Bać się jednocześnie rozstania, jak i powrotu. Jest jeszcze jedno 'ale'. W sumie 2: 1. Czy nie skrzywdzę Jej tym a)możemy się zapomnieć, a potem Ona będzie żałować b) wspomniane już rozstanie 2. Czy wyjdzie to na dobre mi? Może otworzy lekko przyschnięte rany. Zawróci w głowie, odświeży mi Jej obraz.
Zawsze jest też prawdopodobność, że coś spieprzę. I będę się wstydził, zmieni o mnie zdanie, nie mówiąc o wspomnianym już skrzywdzeniu Jej. Jak wiecie, lub nie, jednym z moich życiowych priorytetów jest właśnie NIE krzywdzenie B..

Napisałem mojej koleżance z Miastka, co by w razie mojej śmierci, wysłała ten blog, w formie papierowej, pocztą do B. (fajnie długie zdanie złożone, nie?) Hmmm, może trzeba zweryfikować ten pomysł? Przecież mogę ją bardzo zranić. Na wszelki wypadek: " PRZEPRASZAM B.!". Ale komu jak nie Jej, mogę powierzyć najbardziej wartościową pamiątkę po mnie? Chyba nie mamie...

B. nie lubiła jak wspominałem o swojej śmierci. Hm, chyba wolała o tym nie myśleć. Nie wiem dlaczego, takie myśli pewnie by Ją dołowały.

Kurwa. Lubię się żalić kobietom. Przecież to takie żałosne... w moim stylu. Podświadomie działam na ich litość, Boże, nie pozwól mi... To jak wzbudzałem w B. poczucie winy... okaz mojej słabości. Nie potrafiłem inaczej na Nią działać. Może teraz demonizuję, ale dużo w tym prawdy... ŻAŁOSNE.

Demotywator, który wbił mi się w serce ząbkowanym bełtem:
" -A sernik lubisz?
-a umiesz zrobić?
-nie, ale jak lubisz, to się nauczę"
Nie potrafię wyrazić co czuję kiedy go widzę. Aż normalnie mnie wzrusza. Jest tak cudowny. Jest esencją tego, co chciałbym usłyszeć teraz... nie, no może nie w tej chwili... nie od jakiejkolwiek. Chciałbym to usłyszeć od kobiety, z którą jestem już jakiś czas... i ma mi za co zrobić ten sernik. Eh. Chyba wyzyskuje swoje kobiety. Chcę matki i kochanki. Pisałem już o tym pewnie ze 2 razy. Sernik, sernik... a co ty, kurwa, Marcin ofiarowujesz w zamian? Powiedzcie mi: co dają faceci swoim kobietom? Bo ja nie wiem. Co mam robić, jaki być, żeby kobieta chciała zrobić mi sernik? Chyba nie dawałem B. za wiele. Nie wiem co jej dawałem. Przytulałem ją tak często, i to z własnej woli, że nawet tego nie traktowała jako prezentu. Jest mi przykro. Coraz bardziej widzę, jak jestem beznadziejny w związku. -> jak skrzywdziłem B. Wybacz mi. Kolorowych snów Skarbie Złoty.

sobota, 19 lutego 2011

Nie jestem w stanie się uczyć tej chemii. Rzygać mi się od niej chce.

Pisząc z moją sąsiadką Pauliną, doszedłem do wniosku, że jestem człowiekiem-parabolą. Ludzie, którzy mnie dobrze nie znają, raczej nie uważają mnie za jakiegoś fajnego/wartościowego/whatever człowieka. Natomiast Ci, którzy poznali mnie lepiej, są dla mnie naprawdę przyjaźni, i wydaje mi się, że mają do mnie duży szacunek. Jak to parabola - ma dwa ramiona, więc muszę też stwierdzić, że poznając mnie baaardzo blisko- będąc moją dziewczyną, nie jest łatwo. Jestem raczej miernym partnerem. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że się mylę.

Nie będę pisał o B., bo potem nie będę mógł zasnąć.

Ola mnie zlała. Hehe, nie wiem co jest zemną. Teoretycznie, jestem spoko partią. Nie piję, nie palę, chodzę sobie do kościółka, w życiu nie uderzę kobiety itd itd. Ale w praktyce, musi mi czegoś brakować. Najpewniej jest to szeroko rozumiane 'szaleństwo', za którym panienki tak przepadają. Ten spontan, te imprezy...

Wiecie, kiedyś po alkoholu, obszedłem z Asią boso miasteczko. Trzeba dodać, że było w chuj zimno. Ale oczywiście to ona zaproponowała. Hm, po alkoholu, jestem przymulony. Nie potrafię zakręcić odpowiednio dziewczyny. Z drugiej strony, bez alkoholu, jestem zbyt sztywny, poważny, nieśmiały.
Ok, kończę, bo zaczyna mi się robić smutno, a jestem na granicy jakiegoś załamania. Chyba idę sobie zjeść coś dobrego... mimo, że nie jestem głodny. 3mta się!

wtorek, 15 lutego 2011

Boję się. 8 rzeczy do zaliczenia. W sumie 10, ale 2 to wytrzymka,z którą daję sobie spokój. Jutro exam z chemii. Potem jadę do domu. Mam nadzieję, że dam radę się coś uczyć w Biłgo. I to nie 'coś' tylko na prawdę spoooro. 21-26 mam 5 zaliczeń. Sąsiedzi za ścianą imprezują. Ani się uczyć, ani spać... mógłbym sobie pójść do innego pokoju, ale jak mnie zobaczą z pościelą, to przecież zostanę wyśmiany. I nie jest ważne, jak oni się męczyli z cegłą. Mam nadzieję, że przed północą spacyfikuje ich ochrona. Mają 2 skrzynki piwa. Za godzinę ma do mnie przyjść Panicz... również z piwkiem. Wczoraj, na walentyki, piłem piwko z Krzysiem K.

Dodałem ostatnio na FB taki tekst: 'teraz, gdy już wszystko się spierdoliło, i nic nie mogę na to poradzić, wreszcie mogę odetchnąć z ulgą'. Bardzo zgubne, ale tylko czekam aż jutro oddam kartkę.

Aha, byłem w końcu z Olą w kościele. Bardzo fajna dziewczyna. Przede wszystkim poznana w kościele, a nie na imprezie. Jakoś dziwnie spodobało mi się to, że nie miała obcasów, torebki ani kolczyków. No i miała czapkę na głowie... i zakryte nerki. Bezbarwny lakier na paznokciach... Nie wiem co jest zemną. Hmmm, czy to jest jakaś dojrzałość? Może potrafię patrzeć na duszę, z pominięciem ubrania i dodatków? A może to jakieś niezdrowe skrzywienie? Nienaturalne? Nawet aparat na zębach mi nie przeszkadza. Może tak sobie wmówiłem tą szarą myszkę, brzydulę? Rzeczywiście jestem wypaczony?

O! Koledzy się o piwo pokłócili. 20.30 i koniec imprezy :P Tak to jest, jak się chłopaki napiją. O i widzę, że nie tylko o piwko. Mało brakuje i się będą bić. Inżyniery ... ci nasi sąsiedzi są powaleni. No już dobrze 10-15 nawijają. Góruje 'kurwa' - nic dziwnego. i 'żałosne'- jak w podstawówce. Koniec. Już tylko wewnętrzne komentarze. Fajną mają koleżankę... Może nie z wyglądu, ale usłyszeć taki delikatny głosik pośród tych nastu męskich głosów, jest naprawdę czymś miłym dla ucha. I jak ja się mam uczyć? Znowu nawijają :D Ale jatka.

Zrobiłem wczoraj klucz nasadowy z kartki A4 i kropelki. Muszę nowe narzędzie wymyślić, co by śrubę dokręcić do końca. Na UJocie uczą, że śrubokręt, składa się ze śruby i okrętu ;) Wracam coś patrzeć do chemii.

Nie. Nie mogę. Mam ochotę zwinąć się w kłębek i kołysać się, albo trząść. B.!!! Dlaczego Cie nie ma przy mnie... Wiecie? Nawet nie chodzi mi o to, że B. by mnie pocieszyła. Nie chodzi o litowanie się nade mną. Chodzi o to, że sama jej obecność tak by mnie mobilizowała, podnosiła na duchu... Ale czy sama obecność? Nie, musiała by być dla mnie bliska i ciepła. Tak, w tym sęk. Mam wielką ochotę wydrukować to wszystko, i wysłać Jej paczką. Ale co by to zmieniło? Pewnie był ją zasmucił, może czułaby się bardzo źle. A może raczej byłaby zażenowana? Nie chciałaby tego czytać? Trzecia możliwość, wróciłaby do mnie... ale czy ja tego chcę? Chcę, żeby była szczęśliwa, a ja jej chyba tego nie potrafię dać. A może już nie byłbym taki nudny? Może bym się zakumplował z Jej znajomymi? Boże. Ale jest mi przykro. Niech Panicz szybko przychodzi z tym piwem, bo się rozpłaczę. Mam opis na gg: "mój własny pogrzeb".
Mam olbrzymią ochotę wejść na profil FB B. ale na szczęście się powstrzymuję. Wiem, że spotka mnie tam ból. Nawet głupi wpis jakiegoś kolesia.

Wiecie... ostatnio powiedziałem B., że zabije kolesia który ją skrzywdzi. Coś się w niej ruszyło jak to usłyszała... Ale nie wiem co to było. Głupia obietnica... nie każde skrzywdzenie zasługuje na śmierć. Druga kwestia, czy byłbym w stanie zabić człowieka. Trzecia, czy to nie jest wielka słabość kiedy nienawiść zaślepia rozsądek? Znowu uczucia a logika. Wyłączam Chopina, bo zagłusza go Bon Jovi sąsiadów.

Błagam... niech Ola się mną zainteresuje. Tak bardzo potrzebuję analoga B. Przecież ja uschnę. Czy to jest dojrzałość? Rozsądek? Męska decyzja? Że nie chcę wracać do B.? Bojąc się, że ją skrzywdzę? Zawiodę? Nie będzie szczęśliwa? Oby się nie wpakowała w związek z gościem podobnym do mnie lub gorszym... Ale ja jestem chory... Choroba psychiczna. Mania? Nie, jest lepsze słowo... Słabość, OBSESJA, obłęd, paranoja. Potrzebuję kobiety lub ustabilizowania sytuacji na uczelni... inaczej zdechnę.

Panicz ma już piwo. Mam nadzieję, że Warkę Strong Dwusłodowy. Chyba staje się ona moim ulubionym piwem.

Beznadzieja. Ale mam syf w pokoju. Nie mam czasu sprzątać, jednocześnie nie uczę się. Nie! wyłączam Bloga.

niedziela, 13 lutego 2011

Po obejrzeniu teledysku Berryz Koubou - Jingisukan (Dschinghis Khan) zachciałem dziewczyny azjatki. Zwróćcie uwagę, że te dziewczyny nie mają cycków na wierzchu. Nie mają mini-spódniczek. A i tak nie mogę oderwać od nich oczu. Piękne twarzyczki, ładnie uczesane, no i te ruchy, głosiki. Eh, urocze.

Wczoraj siedziałem u Beni kilka godzin, i nawalałem chemię. Dziś wstałem o 12. Piję już trzecią herbatę po rząd. Mimo tego, że wstałem 3h temu, że wziąłem 'sesję', mimo herbat, ogarnia mnie senność.

Pobiegałbym, ale chyba jest ~0*C.

Ola, z którą miałem iść do kościoła, najwyraźniej mnie zlała. Tyle dobrze, że te porażki już mnie nie ruszają. Próbujemy dalej. Zlała mnie, bo nie powaliłem jej gdy widziała mnie pierwszy i zarazem ostatni raz. Trwało to ze 3 min, miałem czapkę na oczach... Hmm tak po prostu jest, dziewczyny trzymają dystans do gości których nie znają... i dobrze.

Pezet / Małolat feat. Małpa "Nagapiłem się" nie słucham takich rzeczy, ale to mi się podoba. Kolo śpiewa m.in o pannach 'dupach rżniętych mechanicznie, absolwentkach dyskotek', tych które umieją kusić. Mówi, że "mają wszystko, czego dusza zabraknie... prócz duszy" - świetny tekst.

Wiecie? tak się ostatnio zastanawiałem: Czy lepiej jak kobieta oddaje się za darmo, czy jak się sprzedaje? Jasne, że obydwa zachowania to patologia, ale zwykle ludzie klasyfikują rzeczy na złe i gorsze. Jak myślicie? Z jednej strony, sprzedając swoje ciało, zdawałoby się, kobieta zostawia sobie jakieś resztki godności. Z drugiej, sam fakt sprzedawania siebie jest bardzo negatywny. Nie wiem czy pisałem. Mój kolega był na dziwkach kilka miesięcy temu. Kumpel stawiał, to skorzystał. Nie będę tego komentować. W każdym razie, panienka do niego mówi: -tam jest prysznic jeśli chcesz -On: -nie trzeba. I wziął się do roboty. Zostawił u niej na stoliczku zegarek. Potem wstydził się po niego wrócić. Niezła nauczka, nie? Był ostro pijany, zastanawiałem się, czy rzeczywiście 'dał radę' w takim stanie. Twierdzi, że jeśli się ma przed sobą (może pod, lub nad sobą? mniejsza...) taką nagą laskę, to to niema znaczenia. May it B.

Śnił mi się dziś mój Breitling :P

Przeczytałem Ewangelię, Objawienie (Apokalipsę) i listy Św. Jana. Wiecie? Po takiej lekturze, polubiłem gościa. Jakoś się z nim 'zaprzyjaźniłem'.

Pawełek dostał od sióstr budzik-kotka. Dziewczynki mówią do niego 'Kiciu' :P Rany, mieć 2 siostry, a mieć brata, to diametralna różnica. Ja do młodego mówię 'pało'.

Żyd, Dawid, Dres cieszy się, że ma wolne piątki w tym semestrze. Eh, ja nawet o tym jeszcze nie myślę. Jeszcze tyle zaliczeń przede mną.

Damn it. Znowu nie wiem czy to pisałem, czy też nie. B. ma/miała dzisiaj egzamin z matematyki. Warunek. Nie zdała w tamtym semestrze. Uważała, że to moja wina. Ponieważ, rozstaliśmy się w trakcie sesji, i nie mogła się skupić. Chciała się rozejść po sesji, ale nie miałem wyboru. Powiedziała coś w stylu: "musimy poważnie porozmawiać, ale po sesji" czułem co wisi w powietrzu, więc nie mogłem tego odroczyć. Przecież to było straszne coś takiego usłyszeć. Tak więc nie czuję, żeby cała wina spoczywała na mnie. Chyba napiszę Jej smsa, żeby napisała mi czy zdała. Szkoda, że nie napisałem wczoraj, życząc powodzenia... A może i dobrze... może bym ją rozproszył.

Boże... Szopen i wspomnienie B. I samotność. Jestem sam na składzie. Panie, daj mi siłę, prowadź.

Codziennie modlę się o szczęście dla B., żeby Jej nikt nie krzywdził w życiu, żeby byłą zdrowa, żeby mogła mieć dzieci, żeby zaliczyła tą sesję. Wcześniej też o dobrego mężczyznę dla Niej, ale to boli mnie za bardzo. Niech to się zawiera w w.w życzeniach.

Chyba jakaś kość mi pękła w nadgarstku.

Iść spytać Paulinę czy by zemną nie pobiegała? Z jednej strony szansa na spędzenie czasu z kobietą, z którą coś jeszcze mogłoby się wykluć, z drugiej, mała szansa na powodzenie. Hmm, z innej, niewiele mam do stracenia.

Myślę, że wiele osób nazwałoby mnie dziwakiem... albo i gorzej. W sercu tylko B., w głowie co chwila inna dziewczyna. Ale co ja mam zrobić? naprawdę innego wyjścia nie widzę.

Idę do Pauliny. Raz kozie... kozłu... Nvm

A macie parę wrzutek na Hałata, mojego dr. od wytrzymki:
‎-"Niejednemu kozłu Hałat."
-"Przyszedł Hałat do woza."
-"Gdyby Cap nie skakał, belki by nie złamał"
-"Raz Hałatowi świerć" - ale przeżył
-"Wysoki jak brzoza, a głupi jak koza"
-"Na pochyłe belki Kozioł skacze"

piątek, 11 lutego 2011

Hej.
Wczoraj siedzę sobie przy kompie i myślę: ' co by tu porobić ', uczyć mi się nie chciało oczywista. Miałem się wcześnie położyć. Byłem w takiej fajnej melancholijnej zadumie. Wymyśliłem, że pójdę po odkurzacz. Wróciłem, podpiąłem do prądu, nagle ktoś puka, mówię 'proszę' lub 'wejść'. Do pokoju wchodzi z 6-8 dziewczyn z tortem (pączek z wbitą świeczką), 1,5l różnokolorowego alkoholu pędzonego w akademiku, czipsami, sokami, kolą... A ja stoję bez koszulki i z odkurzaczem w ręku. Bardzo miły akcent, tylko, że ta moja melancholia... nie miałem ochoty na taki gwar, tańce itd. Benia się mocno upiła, klęła jak szewc, a trzeba dodać, że był to jej 'pierwszy raz'. Ogólnie dziewczyny piły, klęły, słuchały lejdi gagi i innych sh1tów. Jasne, nie lubię tego, ale się przyzwyczaiłem. Tylko, że akurat wczoraj, marzyłem sobie o mojej kobiecie niczym wiosenna stokrotka. Taka niewinna i lekka.

Moja upragniona kobieta... kaganek nadziei majaczący w otchłani świata codziennego. Sesji, wulgarności.

Nieprzerwanie brzmią w moim pokoju koncerty Szopenowskie.

Nienawidzę jak kobieta się upija. Wczoraj, leżały na mnie we 3. No, może Asia raczej siedziała na mnie. Wątpię, żebym był jakimś specjalnym kolesiem dla niej. Mam wrażenie, że na każdego by tak wlazła. Podobnie było z B. gdy się ostatnio spotkaliśmy. Całowaliśmy się. I od tamtej chwili dręczy mnie świadomość, że dla Niej jestem nikim. I nie boli mnie samo to. Tylko to, że takich 'nikich' jest w jej otoczeniu więcej... i może z każdym potrafi się tak całować? A może nie? Może to nasza wspólna przeszłość? Mam nadzieję... bo jeśli 2 piwa i odwalony kolo (bo odwaliłem się nieźle wtedy) wystarczą B., by robić takie rzeczy... Nie chcę żeby tak było. Mam nadzieję, że nigdy nie zobaczę jej z innym facetem. No chyba, że już mi przejdzie.

Żórawinówka, cytrynówka, Ice'ówka... co za syf. Jeszcze ktoś mi kapną tym słodkim czymś na lapka.

B**** !!!!!!!!!!!!!!! Boże, jak ja tęsknię. Błagam co noc o jakiegoś analoga, substytut... Chcę się wyleczyć z Niej... Albo z Nią być! Panie Boże, daj mi ukojenie.

Mógłbym umrzeć. Z miłości, albo w obronie jakiejś słabej istoty, albo ideałów, religii. Tylko szkoda by mi było Mamy... i innych którzy by płakali. B. też. Bo pewnie by płakała. Pewnie nie byłaby w stanie pójść na mój pogrzeb. Bardzo ich nielubi.

Muszę zdać sesję. Znowu będą wakacje. Wiosna. Praca. Aktywności fizyczne. Kobiety (?) Sesja zimowa jest koszmarem. w ogóle semestr zimowy to nic fajnego. Letni, to jest, kurwa, to.

Czas sobie polać Coca-Colę z lodem. Potem zobaczę, co udało mi się zrealizować z planów, które postawiłem sobie na tamtej sesji. I pokaże Wam jeszcze wycinek z poradni psychologicznej. Dajcie mi 3 min.

Cola i 3 kostki lodu. Piję, bo mam kaca. Niestety kac strasznie mnie męczy. Potrafię cały dzień być struty. 3 kostki to za dużo. Zmieniają smak.

Ostatnie co napisała do mnie Paulina: "I nie smutaj" kurde, jakbym B. słyszał. Jakie to jest cudowne, gdy kochającej Cie osobie zależy na twoim samopoczuciu. Ostatnio gdy widziałem B. powiedziała to, co mówiła zawsze, gdy coś nam się nie układało. "Nie patrz tak na mnie..." Zawsze odpowiadałem 'jak?!' Ale dobrze wiedziałem jak. Patrzyłem Jej tak głęboko w oczy. Nie wiem co myślałem. Chyba nic. Czułem tylko emocje. Miłość, strach, smutek.

Z przychodni psychologiczno-pedagogicznej:
[...]pomimo dobrej ogólnej inteligencji (inteligencja ogólna mieści sie w przedziale wynikow wysokich) [...] Marcin posiada wybitne zdolności w zakresie umiejętności wychwytywania w postrzeganym materiale istotnych szczegółów, odrozniania detali istotnych od nieistotnych. Równie dobre możliwości uczeń posiada w zakresie myślenia abstrakcyjnego. Ponadto mocną stroną Marcina jest bogaty zasob słownictwa, rachunek pamieciowy, a takze bardzo dobra znajomość norm, zasad i konwenansow społecznych [...]


No. Karmi to moje ego.

Zobaczmy co zaplanowałem na tamtej sesji: a nie, to z sierpnia notka.
-Judo? Coś tam pochodziłem, ale wolałbym więcej. -spełnione w 60%
-Praca? Dostałem po znajomości dobrą, jednak mogłem więcej w niej siedzieć. spełnione w 70%
-Salsa i ASG ... Hmm, kupiłem sobie kominiarkę ;) - spełnione 1%
-schronisko? Zgadałem się z pewną Anno, siostrą ubiegłorocznej miss studentek (no może na rok 2009) Ona też chce się wybrać zemną. -spełnione 10%
-chemia. Zdałem ćwiczenia. Nie poszedłem na egzamin, dzisiaj się biorę za naukę, do 16 mam czas. Starostowałem grupie -spełnione 10%
-ogólnie się uczyć? Pff. - spełnione 3%

Cóż. Dobra. Czas Kończyć. Chyba z godzinę już tu piszę.

czwartek, 10 lutego 2011

Sto lat! 1oo lat! l00 lat! Mam urodziny. Zadzwoniła. Rozmowa raczej bezpłciowa. Mogłem ją inaczej przeprowadzić, ale ważne, że nie było żadnego faila.

De Mono - tamtego lata - przesłuchajcie sobie

"Raduj się tymi w okół ciebie, którzy przekształcają się w moc. Nie opłakuj ich, nie tęsknij za nimi. Przywiązanie prowadzi do zazdrości, cieniem chciwości jest ono."

-Mistrz Yoda (Zemsta Sithów)

Wiem, że tekst jest kierowany do Jedi, ale czy nie jest prawdą?!

Dzisiaj był egzamin z wiertnictwa. Super impreza. I INIG i GIG, i jeszcze osoby z 3ciego roku. Spora część wydziału. Po examie poszedłem biegać. Sam. Na Błonia, na uszach Anita Lipnicka.

Ale nawala mnie nadgarstek :/ Chyba po treningu. Już ze 3 tygodnie będzie.

Paulina, koleżanka z sylwestrowiska, z którą czasem piszę, powiedziała, że nie rozumie jak mogę pieniędzmi zastępować sobie kobietę. Zdałem sobie sprawę, że to nie tak. Tu chodzi o samopoczucie. Po prostu, brak jednej z MOICH rzeczy (kobieta, kasa, uczelnia) jest osładzany, jeśli mam 2 inne 'rzeczy'. Czuję się bardzo źle, gdy brakuje mi 2ch z nich. Zresztą, jest tak: Mam kasiorę, nie mam problemów na uczelni= dobry humor, czas i pieniądze na kobiety. Jeśli nie mam kasy, a mam pozostałe 'rzeczy', mam motywację i chęć do zarabiania. Jeśli mam kasę i kobietę, to mam motywację i warunki do nauki. It works like this.

Na urodziny od Pawełka dostałem Pilsnera Urquella w butelce. Panicz ma mi załatwić pewną Olę na niedzielną mszę. Od dziadków wpadło 200zł. Jak się z Olą uda, to mi wystarczy :D

Spotkanie po latach... telefon. I nagle coś we mnie powraca.

Dzisiaj stałem przy oknie, patrzyłem na zachodzące słońce. Zachodziło za drzewo i chmury... nie do opisania. Ale wierzcie na słowo, pięknie. Czekam na kobietę, która razem ze mną, zachwyci się czymś podobnym. W milczeniu. Stoimy razem, patrzymy. Ona przede mną, ja oplatam ją ramionami. Patrzymy. Cisza. Albo leżymy i patrzymy, albo słuchamy. Boże. Jest taka na świecie?

Właśnie przyszła bardzo ładna koleżanka Pawełka. Ale tak kurwi... ble, od razu wydaje się brzydsza. Idźże wreszcie.

Chcę takiej, co by zemną słuchała Chopina. Delikatna. Wrażliwa. Głęboka. I ta lekka sukienka i sandałki. Dziewczę jak wiosna.

Elektryczne gitary. Tylko jedno wspomnienie mi przychodzi do głowy. Siedzę na ławce. Za mną żywopłot, przede mną alejka, trawnik pełen stokrotek, port czy stocznia, a dalej morze. Pięknie. Ale mało tego. Na moich kolanach siedzi Ona. I to się, kurwa, liczy! Potem zbieramy kwiatki. Ona robi wianuszek, który utrzymuję się bardzo długo... dobrze pamiętam? Aż do mojego wyjazdu? Leży sobie na spodeczku z wodą, na lodówce. Kocham stokrotki. Nie wiem czy pisałem: Idę sobie Reymonta na uczelnię, albo Z uczelni, mniejsza, bawię się stokrotką, myślę, że jest ona ostatnią w tym roku. Widzę dziewczynę, która rozdaje ulotki. Wyciąga jedną z nich w moim kierunku, ja zatrzymuję się, wyciągam do niej rękę ze stokrotką. Chwila konsternacji, nagle pojawia się uśmiech, bierze ode mnie kwiatka, ja od mniej ulotkę, ona dziękuje. Kocham takie drobnostki.

'Nie mieć do tego głowy' - zacząłem używać tego zwrotu zamiast 'nie mam czasu' bo nie chcę się oszukiwać.

środa, 9 lutego 2011

Gr8. Stoję w miejscu. Geofizyka i matma zawalone. Jutro urodziny, egzamin z wiertnictwa. Trochę brzuch mi urósł. Dużo jem, a nie ruszam się na sesji. Chociaż 2 pierwsze, tegoroczne biegi mam za sobą.
Większość roku jedzie do domu, ja muszę zostać.
Śpię na parterze piętrowego łóżka, na suficie napisałem tekst piosenki 'Love Hurts' ciekawe czy przy remoncie mój twór zniknie.

Boli mnie nadgarstek. Noszę opaskę usztywniającą.

Dostałem paczkę z domu. Same pyszności.

Nie mogę sobie przypomnieć jak wyglądały moje urodziny rok temu. Niestety nie potrafiłem celebrować urodzin, imienin, rocznic i innych świąt z B. ... Muszę to naprawić. Ciekawe czy B. jutro zadzwoni. Ciekawe kto oprócz ciotek i mamy zadzwoni, kto odezwie się na gg.
Jak bardzo potrzebuję teraz kobiety. Tego doładowania, dotyku jej rąk na moim ciele, chciałbym znowu patrzeć w oczy dziewczyny, i widzieć, że się o mnie boi, martwi, że jej na mnie zależy. Miłości.

A może to tylko ułuda? Może miłości nie ma? to kłamstwo? nie potrafię kochać? nic mi ona dobrego nie da?

Nie wiem co ze sobą robić. Dziś się już nie uczę.
Cześć.

piątek, 4 lutego 2011

Nie poszedłem na chemię, na wytrzymkę podobnie.

Obejrzałem właśnie 'Dzień świra' po raz któryś. Bez problemu identyfikuję się z bohaterem. 'Jestem w rozsypce','ciągle w biegu, chociaż nigdzie nie dobiegłem', zmęczony. Chcę umrzeć.

Przed moim akademikiem, grupa studentów wali wódę. Pod pocztą. Pewnie nie dadzą mi zasnąć.
Słucham Bach'a.

W poniedziałek jednak 3 zaliczenia... we wtorek następne. Potem już tylko w czwartek i piątek.
Dobra, ogolę się i umyję zęby. Przygotuję barłóg. Paweł się kompie, więc wykorzystam ten czas maksymalnie. Może jeszcze wrócę.

środa, 2 lutego 2011

Rany. Jestem beznadziejny. Przygnębienie. Bezsens. Marazm.

Przez cały dzień NIC. Nawet ściąg nie przygotowałem. Przynajmniej do następnego zaliczenia mam 4 dni. Dowiedziałem się, że w pon. mam 2 rzeczy do zaliczenia! Cudownie! Najlepsze, że jeszcze mogą mi coś dowalić.

Starostowanie męczy. Taki starosta grupy dziekanatowej, nawet mimo tylko jednego przedmiotu. Kurdę. Jestem zjarany. Potrzebowałem tego. Chyba. Spać mi się chce. Niema to jak pisanie do mojej Pani doktor, będąc na haju. Ciągle mi się wydaje, że Maćka nie ma w pokoju. Ale jest. Jutro egzamin. Nic nie umiem. Bez ściąg. Jeszcze dojdzie do tego, że zostanę w łóżku. Kurwa.
Dobra, koniec tego dobrego. Pa
Oooh tak. Właśnie gdy czas nagli najbardziej, znalazłem chwilę na napisanie czegoś na bloczku.

Sesja przewalona. 3 examy, 8 kolosów (w tym 6 zaliczeniowych) i 2 rozmowy ustne.

Hmm co się działo przez ten semestr? Przede wszystkim nic. Byłem na fajnej imprezie w lektorium, która skończyła się miłym finałem, aczkolwiek byłem za bardzo pijany 'by wziąć się za to odpowiednio'.
Spotkałem się z B. 3 razy na świętach... Też bardzo ciekawe zjawisko... ale może o tym kiedy indziej.
Mieszkam z Pawełkiem i Maciusickiem... spoko goście.
Kupiłem sobie spodnie urban camo - są spoko.
Wódeczka ostatnio dobrze schodzi. Czekam aktualnie na dostawę. Widzę, że będzie z tego kasa. Szkoda, że grozi mi za ten interes więzienie.
Słucham ostatnio muzyki klasycznej.
Przestaliśmy pić herbatę z wody z kranu. Kupujemy w bukłakach w 'dronie.
Nie potrafię się uczyć. Kurwa, jak ja mam to wszystko pozaliczać?!
10tego urodziny... a egzamy/zaliczenia mam 7,8,10,11 GZ!
Ciekawe czy B. zadzwoni... ostatnio o tym chyba rozmawialiśmy.
Baaardzo za nią tęsknię. Potrzebuję jej analoga, bo inaczej uschnę.
Poznałem ostatnio miłą Olę, po sesji działam.
Sesja tak mnie przytłacza, że na szczęście jestem w stanie funkcjonować bez kobiety.

Tak sobie ostatnio myślałem, jak wielką błogością, jest odczuwać kobietę WSZYSTKIMI zmysłami. Nie tylko wzrokiem, jak jest to 'przyjęte', nie tylko zapach, dotyk, o których pisałem wcześniej, ale także smak i słuchanie barwy jej głosu... słowa, które tak ciepło muskają cię po uszach. Charakterystyczne smaki..., łaskotanie rzęsami, dotyk miękkich warg, zapach włosów, i ich dotyk gdy są mokre. Widok pięknie umalowanych oczu. Jej lekkiej sukienki. Jej dekoltu dedykowanego tobie. Jej małe stopy, dłonie, uszy, usta.
Wiecie? kiedy na świętach siedzieliśmy przytuleni (tak, doszło do tego, a nawet więcej, ale to kiedy indziej) serce znowu waliło mi jak młotem 5kg. Oczywiście B. to czuła... rozmawialiśmy o tym. Byłem pewien, że tak jak kiedyś, nie czułbym zimna przy niej. Promieniowałbym ciepłem... tak było. Może to rzeczywiście miłość?

Aha! byłem na sylwestrowisku chrześcijańskim! Przedziwne przeżycie. Zmienił mnie trochę ten wyjazd. Całkiem inny świat, ludzie.

Boli mnie łokieć i nadgarstek, a od ostatniego treningu minęły już ponad 2 tygodnie.
W lewym oku widzę jakąś kropkę. Okulistka twierdzi, że to ze stresu. Nie mogę też chodzić na siłownię. Ale myślę, że po sesyjnym stresie, będę się mógł przejść.
Zacząłem pić mleko. Jadam płatki, pijam kakao.
Trochę palę. Średnio pewnie fajka na 3-4 dni. Może teraz będę palił więcej - sesja.
Kilka razy zjarałem się zielonym. Wreszcie taki towar, że poczułem, że mnie kopnęło.

Starostuje pościgówce z chemii. Ludzie nabrali do mnie większego szacunku, poznałem parę osób.
Zbliżyłem się do ludzi ze zdemontowanej gr V, których podłączyli do naszej.
Mam za krótką poszwę... irytuje mnie to strasznie. Nie chcę myśleć co czują osoby, które mają 185+cm/wz.

Nie chcę być sam. Potrzebuję kobiety.

Markuję pracę. Siedzę już powiedzmy 6h, nie nauczyłem się NIC! Po prostu nie umiem się uczyć. Powinienem zacząć przed sesją. Jestem przerażony. Chciałbym odpłynąć, przytulając JĄ do siebie. Zapomnieć o świecie. Nachodzą mnie myśli, żeby zadzwonić do B., umówić się z nią, prosić o pocieszenie w postaci bliższego kontaktu z nią. Ale boję się kilku rzeczy: 1. Może ma już kogoś -> odmówi mi z tego powodu -> baaardzo by mnie to uderzyło. 2. Nie chcę, żeby znowu się zemną żegnała. Ją to bardziej boli niż mnie. Nie wiem, czy bezpośrednio ją. Czy boli ją to, że mnie boli. 3. Znowu dostałbym reseta. Czas - który niby leczy rany - otwarby stare blizny. Sam nie wiem. Ale może w poszukiwaniu endorfin, poproszę ją o spotkanie... tylko nie wiem gdzie. Do siebie pewnie nie będzie chciała. Do mnie też. Nie wiem. Jeśli zadzwoni koło 10tego, to może zagadam o to. Jeśli nie zadzwoni, to znak, że nie chce mnie widzieć.
Słucham właśnie arię z III etiudy orkiestrowej Bacha. Smutne.

Dobrze. Czas wracać do markowania. Jeszce tylko zjem sobie obiadową jajecznicę.

Boże. Ulecz mą duszę. Dopomóż. Prowadź. Chcę zdać sesję i znaleźć sobie kobietę.

piątek, 10 grudnia 2010

Witajcie.
Eh kurwa. Czuję się beznadziejnie. Dzisiaj mogłem zginąć. Zamyśliłem się, i przeszedłem na czerwonym przez ulicę. Zczaiłem się co robię dopiero pod koniec jezdni... jechała na mnie ciężarówka. Mam ochotę wykrzykiwać imię Boga, błagając by wziął mnie do nieba. 3 dni temu na treningu kolo złamał sobie rękę. Poszedłem na judo pierwszy raz od dłuższego czasu. Śnieg napierdala. Zima to dziwka.
Kurwa
Nawet Maniek znalazł sobie kobietę. A JA WŁAŚNIE KOBIETY POTRZEBUJĘ! Tylko gdzie i jak szukać? Skąd wziąć siłę, jeśli właśnie po to mi kobieta, bym czuł się silny.
Znowu dziś śniła mi się B.. Opiekowałem się nią.
Rysuję sobie szubienice w zeszytach. Czy to jest moje wołanie o pomoc? Ciężko znaleźć kobietę będąc w moim stanie... Nie mam siły ani ochoty udawać, że czuję się świetnie. Może czas poczytać 'Forum' które już kiedyś mi pomogło.
Ściągnąłem sobie 70 nowych piosenek. Miałem odwołanych/przeniesionych kilka zajęć. Na mikołajki dostałem nawilżający żel do masażu. W piątek szykuje się alkoholowa wigilia. Sprzedaję 0,5 Finlandii. Za tydzień spadam do Biłgoraja. Jadę z Olą osobówką, mam nadzieję, że będę mógł poprowadzić ;) Ona chyba ma Lanosa so em I. Maciek pojechał do domu. Paweł z Gosią dalej bawią się w rodzeństwo. Ściema w chuj. Kobiety lubią być usprawiedliwione, trzeba to zapamiętać. Wykorzystać? TAK, ale w taki sposób, żeby nie zrobić im krzywdy.

Nie chcę mi się iść do roboty. Bo pracuję w Amplico Life jako telemarketer. Wszystko mnie denerwuje lub osłabia. Mam nadzieję, że w domu lepiej się poczuję. Ale niestety najpewniej będę miał przed oczami święta roku ubiegłego, w czasie których byłem z B. Wszystko będzie mi się kojarzyć. Dla patrzącego z boku człowieka, powinienem być szczęśliwą osobą, ale co poradzę, że czuję się chujowo?
Brat odebrał jusz prawko, pojeżdżę sobie z nim, o ile ojciec pozwoli mu jeździć w taką pogodę. Ja jestem zdania, że może lepiej niech zacznie od wiosny.

Będziemy dziś jechać do Auchan.

Beznadzieja, bezsens, agonia, nuda, lenistwo.

Kończę, nie wiem, po prostu nie wiem.

sobota, 16 października 2010

Mam czterech idoli.
1.Mateusz Kustra, mój brat cioteczny. Zajebista osoba, gracz w konkusach.
2.Sebastian Kroczka, były przewodniczący studenckiej sekcji SPE, dostał dobrą pracę w branży naftowej.
3.Maciej Moroz, Mistrz i trener PUA
4.Damian Kośla, pracownik FM group, niezłą karierę zrobił.

Wszyscy z tych gości, są młodzi, zajebiści. Odnieśli sukces.
Mateusz dopiero startuje, ale to mój brat, znam go od zawsze, spędziłem z nim wiele miesięcy.
M.M (Merlina) nie widziałem nigdy w RL, za to przeczytałem sporo jego publikacji, pisałem na gg.
Damiana poznałem dzisiaj. Zrobiłem sobie z nim zdjęcie, siedziałem w jego mercedesie. Opowiadał, że już po trzech miesiącach, mógł odebrać pierwszego mercedesa. Teraz dostał już klasę wyższego. Zarabia ~10.000. Kroczka pewnie podobnie, ale jest duża różnica jeśli chodzi o system pracy.

Chciałbym taki sam sukces.
Dawno nie nie było.

Kobiety to suki.

Pierwszy raz spisała mnie policja. Miałem też rewizję. Wytrzymka jest fest popierdolona. co drugi tydzień mam lajtowy. Mam zamiar dzisiaj pierwszy raz iść na sarge. Jutro chciałbym odwiedzić też galerię krakowską. Ciekawe jak na Day Game bym sobie poradził.

Wczoraj koledzy mnie wychujali. Zostawili w Auchan, a sami pojechali na akademik. Nie rozumiem tego. Nie płaczę z tego powodu, nie jest mi przykro. Oni nie chcieli źle... po prostu są dziwni. Tak mi się wydaje. Nie odzywam się do nich puki nie będę musiał, chyba, że przyjdą pogadać.

Interesują(?) się mną 2 kobiety. Niestety UG.

PRZYCIĄGAM PIĘKNE KOBIETY! - to powinno zadziałać.

Wolny pokój. Bardzo bym chciał, żeby jakaś koleżanka została zemną na noc. Ale w sumie dużo bardziej tęsknie za bliskością, zapachem, dotykiem kobiety niż za samym seksem. Z drugiej strony, czytałem, że jeżeli kobieta zostaje na noc, to jest to równoznaczne ze świadomą, lub nieświadomą, chęcią ruchania się.

A! Skompletowałem wszystkie wpisy do indeksu. Wystarczy teraz wpisać przedmioty na ten semestr, i już mogę go złożyć w dziekanacie. Ew. może być problem z zaliczeniem mi wuefu, ponieważ babka chyba wysłała do dziekanatu info, że mnie oblała, co jest nieprawdą. Może jeszcze będą chcieli dowód zapłaty za warunki?

Przeliczę sobie średnią...3,42. Myślałem, że będzie ponad 3,5. Ale różnicy nie ma. I tak stypendium nie ma.

Muszę się zameldować, i dać flachę Indykowi.

Spadam. c'ya

czwartek, 7 października 2010

Wszystko zdane, podbite ubezpieczenie. Szkoda tylko, że jak dzisiaj mam czas, nie robię nic owocnego. Tylko się nudzę i gram. Mógłbym iść gdzieś udzielać się towarzysko, lub powtórzyć różniczkowanie itd.
Wczoraj spotkałem się z B. Oczywiście śniła mi się w nocy. W półśnie o Niej marzyłem. Bardzo mi się podobała... mimo swych mankamentów. Jest piękna. Chciałoby się napisać, że na swój sposób, ale słysząc takie coś, pomyślałbym, że to ściema, że jest brzydka. W tym wypadku jest piękna i tyle! Przynajmniej dla mnie... Dlaczego ?! Dlaczego podoba mi się jeszcze bardziej niż rok 2 lata temu? Mimo, że zdążyłem z bliska przyjrzeć się uchybieniom w jej urodzie? Chcę ją kochać. Nie poradzę... Dobrze, że mam jeszcze resztki rozumu we łbie. Ale jeśli dałaby mi jakiś znak, zapomniałbym się.
Pisałem, że miałem jej dać liścik? Zjebałem go. I formę, i tekst, i to jak jej go dałem. Nie poszło jak planowałem, a tekst wydał mi się bardzo exusersko-needy.
Cóż, mam nadzieję, że po jakimś czasie, B. będzie to miło wspominać... jak narazie pewnie ją to zażenowało. Wiele moich działań, mam ochotę uznać za żałosne. Męczy mnie to. Wydaje mi się, że nie mogę tak na to patrzeć. Nie mogę żałować.
"Znów zapadłem w nią jak w toń" na to mam ochotę. W jej ciało, zapach, barwę głosu. Tego mi potrzeba.

Muszę się otrząsnąć. Znaleźć inną, sprawdzić ją i siebie. Dzisiaj muszę coś zrobić! Coś owocnego, bo mnie coś rozjebie. KURWAAAAAAAAAAA, Chujnie się czuję. Strasznie jestem obity po ostatnim Judo, dzisiaj się nie wybieram. Będę miał ciężką wytrzymkę i laborki z fizyki.

Z jakiejś HH piosenki:
Czułem Twój smak byłaś dla mnie tak bliska
Twoje wilgotne włosy obok mojego policzka
Bezpowrotna przeszłość dlatego mnie smuci
To wszystko minęło nigdy już nie wróci ....