wtorek, 12 kwietnia 2011

Naszła mnie taka refleksja: Ze mną jest wszystko OK. Nie jestem crazy, spontaniczny itp. <- dlatego wiele dziewczyn mnie dorzuca. Ale ja jestem po prostu sobą, i poszukuję dziewczyny, która to zaakceptuje! Tak więc szukam stonowanej romantyczki! A takich mało... w tym problem. Czym więcej skłaniałbym się ku 'szaleństwu', tym więcej kobiet by się mną interesowało. Tylko, że to wiąże się z utratą siebie! Mogę trochę się zmienić, nie tracąc siebie (może wydawać się ... eee... takie ładne słowo jest... no np. ciepły lód, czy coś tam, wiecie? oddalenie od tego jaki jestem, nie przestając być sobą) Łeb mnie napieprza...
Wczoraj pierwszy raz paliłem wiadro.
Dziś uciekłem z ekonomiki.
Dalej nie mam ani odrobinę samozaparcia, i nie chce mi się iść do roboty...
Tak. Beznadzieja mnie dopadła. Ale nawet nie chce mi się narzekać.
Dziś może znowu wiadro, mam nadzieje, że przed snem. Jutro po wódeczkę pojadę.
Instaluję L2.
Byłem na wykładzie na UJcie. Ale tam masa dziewczyn... i jakich ładnych... To był pierwszy rok, niby rok różnicy, a wydawały się takie młode. Może to dlatego, że pierwszy rok, jest takim pośrednim między LO a studiami. Takimi typowymi studentkami jeszcze nie są. Mmm ale i tak bym wolał licealistkę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz