No dziś to już naprawdę sesyjna depresja. Na całego chujnia w chuj.
12h temu zostałem chrzestnym. Zuzia była bardzo grzeczna i ładna :) Mam nadzieję, że kiedyś będę tak dziany, że będę mógł kupować jej jakieś spoko prezenty.
Wczoraj przed snem, obmyśliłem jaki życzenia złożę B. za 10 dni. Doszedłem też do tego, jak może dalej potoczyć się nasza znajomość.* Dziś natomiast, miałem bardzo realistyczny sen. Łaziłem sobie z B. Nosiłem ją na plecach, mieszkaliśmy chyba razem w akademiku...
*- co do tego, co wymyśliłem: Spytam, czy ma kogoś. Każę odpowiedzieć tak, lub nie. Ponieważ każda odpowiedź 'pomiędzy' w praktyce znaczy 'nie'. Jeśli 'nie', to znaczy, że mogę się z Nią spotykać. Jako przyjaciele. A przyjaciele, przecież mogą się przytulać, nie? A wiecie? Myślę, że taka bliskość, bardzo dużo by mi dała. Wydaje mi się, że Jej również. A przynajmniej byłaby miła. Jeśli doszłoby, do jakiś dalej idących kontaktów fizycznych, to też myślę, że byłoby przyjemnie. Tylko kurwa... Często modliłem się, żebym już więcej B. nie skrzywdził. A teraz może z tego wyjść jakaś lipa... Cóż, z drugiej strony, nie wydaje mi się, żebym mogła się we mnie znowu zauroczyć... nie po tym wszystkim. Jeśli będziemy się w owy sposób spotykać, jedno jest pewne: Bez, kurwa, wspominania o swoich sympatiach, byłych, przyszłych itd. Nie chcę wiedzieć kto Jej dotykał, że poznała wspaniałego kolesia itd. Hm, utrzymywanie takich kontaktów, może nas poranić... ale kurwa, nie wiem czy innym sposobem przetrwam sesję. Boję się, że po raz któryś historia się powtórzy. Zobaczę Ją, przytulę, coś tego, potem będę ciągle o Niej myślał, czekał do następnego spotkania, a Ona w którymś momencie powie, że ma kogoś, i nie może się już spotykać w takim charakterze. Co innego, jeśli ja sobie w tym czasie kogoś znajdę. Heh, i znowu, Jej się może dostać. Eh, dobrych wyjść NIE MA.
Eh, co za żałość, że nigdy w sercu nie miałem innej dziewczyny. Lepiej nie mieć żadnej... albo chociaż 2. To już całkiem co innego. Już się wie, że każdego można zastąpić, że nie ma dziewczyn idealnych... Co za kurwa porażka.
Dzisiaj przed południem odwaliłem chrzest, popołudnie przespałem. Teraz nie wiem co ze sobą zrobić. Dobra, przepiszę drugą część notatek z wiertni.
piątek, 2 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz