czwartek, 10 lutego 2011

Sto lat! 1oo lat! l00 lat! Mam urodziny. Zadzwoniła. Rozmowa raczej bezpłciowa. Mogłem ją inaczej przeprowadzić, ale ważne, że nie było żadnego faila.

De Mono - tamtego lata - przesłuchajcie sobie

"Raduj się tymi w okół ciebie, którzy przekształcają się w moc. Nie opłakuj ich, nie tęsknij za nimi. Przywiązanie prowadzi do zazdrości, cieniem chciwości jest ono."

-Mistrz Yoda (Zemsta Sithów)

Wiem, że tekst jest kierowany do Jedi, ale czy nie jest prawdą?!

Dzisiaj był egzamin z wiertnictwa. Super impreza. I INIG i GIG, i jeszcze osoby z 3ciego roku. Spora część wydziału. Po examie poszedłem biegać. Sam. Na Błonia, na uszach Anita Lipnicka.

Ale nawala mnie nadgarstek :/ Chyba po treningu. Już ze 3 tygodnie będzie.

Paulina, koleżanka z sylwestrowiska, z którą czasem piszę, powiedziała, że nie rozumie jak mogę pieniędzmi zastępować sobie kobietę. Zdałem sobie sprawę, że to nie tak. Tu chodzi o samopoczucie. Po prostu, brak jednej z MOICH rzeczy (kobieta, kasa, uczelnia) jest osładzany, jeśli mam 2 inne 'rzeczy'. Czuję się bardzo źle, gdy brakuje mi 2ch z nich. Zresztą, jest tak: Mam kasiorę, nie mam problemów na uczelni= dobry humor, czas i pieniądze na kobiety. Jeśli nie mam kasy, a mam pozostałe 'rzeczy', mam motywację i chęć do zarabiania. Jeśli mam kasę i kobietę, to mam motywację i warunki do nauki. It works like this.

Na urodziny od Pawełka dostałem Pilsnera Urquella w butelce. Panicz ma mi załatwić pewną Olę na niedzielną mszę. Od dziadków wpadło 200zł. Jak się z Olą uda, to mi wystarczy :D

Spotkanie po latach... telefon. I nagle coś we mnie powraca.

Dzisiaj stałem przy oknie, patrzyłem na zachodzące słońce. Zachodziło za drzewo i chmury... nie do opisania. Ale wierzcie na słowo, pięknie. Czekam na kobietę, która razem ze mną, zachwyci się czymś podobnym. W milczeniu. Stoimy razem, patrzymy. Ona przede mną, ja oplatam ją ramionami. Patrzymy. Cisza. Albo leżymy i patrzymy, albo słuchamy. Boże. Jest taka na świecie?

Właśnie przyszła bardzo ładna koleżanka Pawełka. Ale tak kurwi... ble, od razu wydaje się brzydsza. Idźże wreszcie.

Chcę takiej, co by zemną słuchała Chopina. Delikatna. Wrażliwa. Głęboka. I ta lekka sukienka i sandałki. Dziewczę jak wiosna.

Elektryczne gitary. Tylko jedno wspomnienie mi przychodzi do głowy. Siedzę na ławce. Za mną żywopłot, przede mną alejka, trawnik pełen stokrotek, port czy stocznia, a dalej morze. Pięknie. Ale mało tego. Na moich kolanach siedzi Ona. I to się, kurwa, liczy! Potem zbieramy kwiatki. Ona robi wianuszek, który utrzymuję się bardzo długo... dobrze pamiętam? Aż do mojego wyjazdu? Leży sobie na spodeczku z wodą, na lodówce. Kocham stokrotki. Nie wiem czy pisałem: Idę sobie Reymonta na uczelnię, albo Z uczelni, mniejsza, bawię się stokrotką, myślę, że jest ona ostatnią w tym roku. Widzę dziewczynę, która rozdaje ulotki. Wyciąga jedną z nich w moim kierunku, ja zatrzymuję się, wyciągam do niej rękę ze stokrotką. Chwila konsternacji, nagle pojawia się uśmiech, bierze ode mnie kwiatka, ja od mniej ulotkę, ona dziękuje. Kocham takie drobnostki.

'Nie mieć do tego głowy' - zacząłem używać tego zwrotu zamiast 'nie mam czasu' bo nie chcę się oszukiwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz