Nie poszedłem na chemię, na wytrzymkę podobnie.
Obejrzałem właśnie 'Dzień świra' po raz któryś. Bez problemu identyfikuję się z bohaterem. 'Jestem w rozsypce','ciągle w biegu, chociaż nigdzie nie dobiegłem', zmęczony. Chcę umrzeć.
Przed moim akademikiem, grupa studentów wali wódę. Pod pocztą. Pewnie nie dadzą mi zasnąć.
Słucham Bach'a.
W poniedziałek jednak 3 zaliczenia... we wtorek następne. Potem już tylko w czwartek i piątek.
Dobra, ogolę się i umyję zęby. Przygotuję barłóg. Paweł się kompie, więc wykorzystam ten czas maksymalnie. Może jeszcze wrócę.
piątek, 4 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz