wtorek, 22 marca 2011

2:45. Nie mogę spać. Położyłem się 2,5h temu. Niepotrzebnie spałem w dzień. Męczą mnie wspomnienia. Łapię się na tym, że albo przypominam sobie sytuacje gdzie dałem dupy, lub wszystko spoko, ale i tak w pewnym momencie, czasem na samym końcu, musiałem owej dupy dać. Jeśli nachodzą mnie miłe wspomnienia, to jest to tylko względnie miłe. Ponieważ są związane z B. ---> nie cieszą, a wręcz dobijają. Ponieważ wiem, że to już nie wróci.

Marzyłem też sobie o moim przyszłym mieszkaniu. Myślałem o modernizacji mojego domu rodzinnego. Może niezbyt fajnie, ale założenia przyjmowały, że moi dziadkowie już nie żyją (modlę się często, żeby żyli jak najdłużej, i tego szczerze im życzę, aczkolwiek jestem też realistą).
Przede wszystkim odkupiłbym połowę podwórka ze starym domem od ciotki i wuja. Zburzyłbym stodółkę i chlewik (tak, mam taką gospodarczo-wiejską część podwórka) Na tym miejscu zrobiłbym coś na kształt ogrodu-parku. Bo chciałbym żeby rosło tam parę dużych drzew. Zamiast alejek trawa. Kwiaty, krzaczki owocowe, krzewy. Myślę, że w chęcią zajmowaliby się tym rodzice.
Myślałem o starym domu, miałem kilka pomysłów:
1)oddać go biednym, co by sobie mieszkali (zrezygnowałem z tego... jeszcze by popadli w alkoholizm i by było nieciekawie.
2)oddać biednym, ale przenosząc go na ich ziemię (chyba kosmos)
3)zburzyć (ale co na jego miejscu?)
4)opcja na którą wpadłem przed chwilą: odrobinę odremontować, żeby był bezpieczny. Trochę podstylizować na dworek, i oddać dzieciom do zabawy ;) inne dziewczynki miały by domek dla lalek, a moje DOM :) inni chłopcy mieliby domki na drzewie a moi DOM ;) Mógłbym go wplatać do RPGów/Larpów. A może dzieci chciałyby tam czasem spędzić noc. Tak żeby było ciemno, strasznie i samotno :)

Co do samego domu: Podniósłbym dach o parę pustaków, co by się dało mieszkać na poddaszu. [teraz zagłębię się baaaardzo głęboko w marzeniach, będę 'wieszczył', ale to nie jest tak, że TAK MUSI BYĆ, to powiedzmy jedna z opcji jakie rozpatruję] Na poddaszu byłyby 3 pokoje. Od wschodu pokój dla 'Asi' i 'Małgosi'. Od zachodu, bardziej na południe, pokój 'Rafała' i 'Michała', dalej na północ pokój najstarszego 'Gabriela'. Miałby pokój sam, bo pewnie pierwszy by przyprowadził laskę do domu, i pierwszy by poszedł na studia (zwalniając młodym pokój). Wszystkie trzy pokoje ze sporymi okami dachowymi.
Między schodami a kominem łazieneczka z kibelkiem i prysznicem.
Między pokojami 'młodszych' pokój dzienny, z oszkloną ścianą południową. Chciałbym, żeby moje dzieci miały dużo słońca. W tym pomieszczeniu, byłaby jakaś spoko wykładzina lub dywan, bo by się tam miło przebywało, i dało się grać w planszówki/rpgi. Pasowała by też ława i fotele do tego samego celu +do wspólnego odrabiania lekcji.
Na piętrze kuchnia z jadalnią została by podobnie jak teraz. Z salonu zrobiłbym drzwi do aktualnego mojego pokoju, który byłby sypialnią moją i mojej żony. W salonie byłby kącik biurowo-gabinetowo-biblioteczny. W przyszłej sypialni, zrobiłbym ściankę działową by stworzyć garderobę. Pralkę z łazienki wywaliłbym do piwnicy, a w to miejsce postawiłbym wannę z bąbelkami. Na tarasie wybudowałbym kominek, a od strony bloków skonstruował jakąś barierę dźwięko i wzroko pochłaniającą. Kolejne miejsce do zabawy z dziećmi.
parter analogicznie. Pomieszczenie zwane przez dziadków tajemniczo 'za zasłoną' pewnie służyłoby jako zbiorcza garderoba na rzeczy aktualnie nienoszone, oraz jako magazynek na narzędzia domowe. Jeśli nie, to byłby to 2 osobowy pokoik gościnny.
Teraz moja ulubiona piwnica: Piec zamieniony na gazowy (bo mnie kurwa stać, a co?!) co by się zwolniły pomieszczenia z opałem. W 'podwerandziu', tam gdzie teraz składowane jest drewno, zrobiłbym ściankę działową. Od północy byłaby pralnia, resztę zajmowałby pokoik gościnny (zależnie od tego, jaką funkcję pełniłaby 'za zasłona') lub suszarnia. Tylko jakiś patent na okno, które wpuszcza więcej światła musiałbym obadać. W obecnej kuchni rozwaliłbym piec, wstawiając sałnę. Obok prysznic i kibelek. W pomieszczeniu z węglem, byłoby moje flagowe pomieszczenie: sala klubowa. Na wprost drzwi barek z lodówką. Na środku stół bilardowy. Kilka skórzanych kanap, wysokiej klasy sprzęt grający, spory LCDk z Xbox'em. Wentylacja, co by można było zapalić cygaro, fajkę, papierosa, lolka/bongo ;) Za ścianą, zostałaby spiżarka, tak jak teraz. Z tą różnicą, że na południowej ścianie byłby stojak na wina (nawet jest odpowiedni załom w ścianie) Byłoby tu też miejsce na większe ilości cukru, mąki itp.
Za domem, od północy, wybudowałbym garaż na 6 samochodów. To wcale nie tak dużo, jeśli weźmiecie pod uwagę, ile osób ma tu mieszkać... zresztą zostaje jeszcze aktualny garaż, do którego można jeszcze dobudować sąsiedni. Nowy garaż wyglądałby coś tak:
|..[,,]..[,,]..[,,]..|
|..[,,]..[,,]..[,,]..|
3 bramy, do każdej 2 samochody. Jak na chwilę obecną, tato pewnie chciałby jakąś wypasioną Śkodę oraz krótkiego jeepka (nie koniecznie Jeep'a) Dla mamy merol klasy A, dla żony też coś małego... a jeśli obie miałyby nie pracować, lub chodzić do pracy pieszo, to mogą mieć wspólne autko, nie? :) Ja, oprócz cruiser'a, który zostaje jak był w moich marzeniach, chciałbym zmienić auta. Kabriolet zostaje, ale wolałbym Viper'a albo Corvette'e. BMW też zostaje, ale raczej limuzyna, bo już rozpatrujemy pod kątem rodziny. Jeśli rodzina spora, to trudno, trzeba się przesiąść na minivana lub busika.

Śmiejcie się, ale ja uważam, że fajnie mieć marzenia. Może akurat się spełnią... trzeba wiedzieć do czego się dąży. To jedna z ważniejszych rzeczy w życiu faceta: wiedzieć czego się chce. Oczywiście, pewnie ułoży mi się inaczej, może moja wizja przyszłości rozmyje się gdzieś po drodze. Zmieni się. Ale jak na razie jest taka.

Na Kwejku.pl znalazłem fragment jakiegoś forum, gdzie dziewczyna pisze, że jej ojciec pracuje na platformie. Zmiana 12h, siedzi, i patrzy w monitory. Tak właśnie jak ja sobie marzę. 4 miesiące na morzu, i 8 w domu. Pisze, że jej mama nie musi pracować, że ojciec ma sporo czasu dla nich. Zarabia prawie 420 koła rocznie... netto! Przy takiej kasie i takiej ilości czasu wolnego, taka chawira chyba jest do zrobienia?

Ptaszki ćwierkają za oknem. 3:45. Godzinkę mi 'to' zajęło. Może wystarczy jak na tą noc. Jeszcze tylko sobie to przeczytam zgodnie z rytuałem.
Żegnajcie kolorowe Miśki! Uczcie się, szanujcie siebie i nie pijcie dużo alkoholu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz