niedziela, 20 marca 2011

Co znaczy kochać? Czy jeśli ktoś, jest dla Ciebie ważniejszy od ciebie samego, to to jest to? Czy jeśli strach przed zranieniem ukochanej osoby jest większy niż chęć dania jej szczęścia, to pozytywna sytuacja? Czy może jestem tchórzem? Może powinienem walczyć o Nią dla Jej dobra? Dowiedziałem się, że B. pije. Zasmuciło mnie to... Kurwa... przypominam sobie jaki zemnie był kiepski partner. Jak ja sobie do chuja wafla mam poradzić w przyszłości? Naprawdę potrzebuję kobiety, która zapadnie w nie kończoncą się miłość do mnie... inaczej będzie ciężko... Chce takiej, która będzie potrafiła wybaczyć... w której oczach nie będę tracił za każdym razem gdy powinie się noga. Taką, która się będzie cieszyć z tego, że po prostu jest przy mnie. Nie musielibyśmy robić nić 'fajnego'. Tylko razem sobie siedzieć/ leżeć/ iść.
Po trzykroć kurwa. Zadzwoniłem do B.. Wahała się. Jednak następnego dnia napisała, że to chyba zły pomysł. A opis na Jej g, był mniej więcej taki: ' w życiu człowieka, przychodzą chwile, gdy trzeba wybrać między złem a mniejszym(większym?) złem. Pozostaje dokonać wyboru, i modlić się, by był on dobry'. Czyli spotkanie było by gorsze on nie spotkania. Nie wiem dlaczego się nie zgodziła. Oboje widzieliśmy jak skończyłby się wieczorny seans. Wy też się domyślacie. Ona tego nie chciała... Wydaje mi się, że nie chce do tego wracać. Tylko dlaczego? Przecież byłoby miło! Może jednak jestem jeszcze w jej sercu/głowie, a Ona chce to zdławić totalnie? A spotkanie by to odświeżyło?

Potrzeba mi innej kobiety. B. po czymś takim muszę totalnie skreślić. Bo jeśli nie godzi się na coś takiego, to zamyka mi to furtkę. Ew. mógłbym przyjąć jej zaproszenie na kawę, i zacząć właśnie od takich spotkań, ale nie mam najmniejszej ochoty. Jeśli Ona ma unikać sytuacji gdy zostajemy sami, w bliskości i ciemności. Panie Boże... daj mi Ewę.

Skończyłem sesję. Średnia 3.18 i warunek z wytrzymki. Zobaczymy jak pujdize ludziom komis. Jeśli mało osób przepuszczą to będę z siebie zadowolony. Jeśli zda tak z 70% osób, to trochę będę żałować, że nie startowałem. Znowu spora dawka fart (Bożej opaczności?) sprawiła, ze się prześliznąłem.

Wysprzątałem pokój. B. nie przyszła, ale za to porządek został.

Chcę zacząć sobie przypominać ruski. Do końca studiów chce w tym języku móc się bez problemu dogadać (poziom B1). Teraz muszę przykoksać, bo jeśli do wakacji coś sobie przypomnę, to mam spore szanse pojechać na praktyki do Petersburga. Zawsze to lepiej brzmi niż Zielona Góra czy Piła. Ciekawi mnie, czy będzie tam trzeba wypijać np. 0,5l żeby w ogóle była mowa o piciu ;)

Jutro pasowałoby iść wreszcie do roboty... ale tak mi się nie chce :/

Ok Misie. Miłego dnia/nocy :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz