poniedziałek, 6 września 2010

Moje pierwsze A. B. C.

Wczoraj, przed kościołem widziałem śliczną Rumunkę. Najładniejsza z tych, które widziałem do tej pory. Gdyby była młodsza (bo wyglądała na starszą ode mnie, nie miała na rękach dziecka, i nie żebrała, miałbym ochotę się z nią poznać.

Napisałem A. żeby nie czytała już bloga. Napisałem też, że nie będziemy pisać na gg. Z trudem mi to przyszło, ale mam wrażenie, że z czasem tylko bym tracił w jej oczach. Uważam, że się spaliłem u niej. Spytałem jeszcze raz czy się zemną nie spotka. Spytała kiedy wyjeżdżam, tak, jakby chciała wybrać termin. Następnie jednak, zrobiła mi shit testa, lub zmieniła zdanie/od początku nie chciała się zemną spotkać, nie wiem. Jeśli to był ST, to oblałem, jak zwykle. Już tak intensywnie nie myślę o muzie. Za blisko już Kraków i egzaminy, na szczęście na to mam skierowane myśli.
A. pokazała mi, że są jednak na świecie osoby cudowne. Mam nadzieje, że nie była ostatnią w moim życiu. Mimo kilku niezgrań, chciałbym być jej mężczyzną. Wydaje mi się, że potrzebowalibyśmy dosłownie miesiąca, żeby się dotrzeć. Ale piszę to, nie biorąc pod uwagę tego, że wyjeżdżam zaraz. I jak już wiecie, nie jest pewne czy Ona trafi potem do Krk.
Podobało mi się, kiedy A. była w jakimś sensie mną zauroczona, kiedy czar prysł, poczułem się tylko jako jedna z wielu osóbek do pisania na gg.
Nasuwa mi się pytanie: Czy powinienem jej to wszystko powiedzieć? Czy coś to zmieni? Zawsze mówiłem takie rzeczy, a chyba nie powinienem, zawsze wychodziłem na jakąś ciotę. Wydaje mi się, że co jakiś czas, kobiety zauważają we mnie słabość, a ja nie potrafię odbić się od dna. Tylko pogrążam się w otchłani. I coraz to bardziej tracę w jej oczach. Kurwa dziewczyny, przecież jestem spoko gościem :/.
Wypracowałem sobie regułkę:
Najpierw musisz udawać, że Ci na niej nie zależy, potem, że jest dla Ciebie wszystkim.

Trochę brutalne, trochę pewnie niezrozumiałe dla niektórych. Ale jakby się tak dobrze zastanowić?
Aha, i następna rzecz. A. powiedziała, że robię błąd upatrując w sobie winę, za to, że nie będziemy się spotykać. Moim zdaniem typowa lipa. Kobiety często biorą winę na siebie, czasem nawet się gnębią, mają wyrzuty. Jednym z motywów jest to, że nie chcą urazić mężczyzny. Prawda jest taka, że gdybym był dość dobry, Ona chciałaby być zemną.
Po chuj ja tak zawsze namieszam? Wydaje mi się, że być zemną bliżej, niż na stopie koleżeńskiej, jest bardzo ciężko. Zdaje się, że inni mają wszystko jasne, logiczne, ja natomiast, mieszam w to chyba za dużo uczuć... jakbym był kobietą.

Mam wrażenie, że B. szuka faceta, który będzie ją trzymał bardzo krótko, i nie będzie miała prawa się odezwać. Totalny 0wn. Zemną niby przeżywała coś podobnego, ale nie0wnowałem jej przecież totalnie. Jeśli ta hipoteza jest trefna, twierdzę, że szuka kobiety w ciele mężczyzny. Nie wyobrażała sobie bycia z inną kobietą, ale wymagała od faceta, żeby był jak kobieta w wielu płaszczyznach. Może tak ma każda kobieta? Chce zrozumienia itd. a z drugiej strony klapsa w dupę co jakiś czas? CHUJ, to tak skomplikowane. Mogę tylko czytać, czytać, czytać, podchodzić, próbować, rozmawiać z nimi i o nich, badać, odkrywać, testować. Obym na 4tym semestrze miał dość czasu.

Może jednak jestem pusty. Wydaje mi się, wręcz jestem pewny, że jeśli byłbym karmiony przez kobietę miłymi słowami, mógłbym zabić smoka, zrobić z niego buty i dojść na koniec świata. Ukraść garniec ze złotem z końca tęczy, kupić las, wykarczować go, zbudować domek z białym płotkiem i być szczęśliwy razem z nią i gromadką dzieci.
Potrzebuję tylko pochwały, pokrzepienia. Podobno tak ma każdy facet, ale ja potrzebuję tego częściej, mam mały bak, potrzebuję tankować codziennie. Kiedy trafię na kobietę, która będzie pompować we mnie miłość, wyrażoną w słowach, i gestach codziennie? Wtedy kiedy potrzebuję? B. zostawiała mnie wtedy, kiedy tego potrzebowałem. Rozumiem ją, ponieważ potrzebowałem tego wtedy, kiedy zawiodłem ją. Musiała by być świętą, żeby sprostać. A może nie umiała kochać? Może to była właśnie ta jej mściwość? Eh, ale to wszystko smutne.

Jadę się przejechać autkiem, potem biorę się za naukę, muszę zaliczyć wszystkie 3 egzaminy albo mnie coś rozjebie!

Hehe, znowu ta zjebana myśl. 'Chcę żeby A. przeczytała to, co jest tutaj wyżej' hahaha, no i co kurwa? Żeby co? Co ci to da debilu?! Znowu tylko ujrzy jak jesteś słaby i niestabilny emocjonalnie. To jest branie na litość Marcin. Litość, przecież tego nie chcesz prawda? Wiem, że masz to zakorzenione z niewiadomych przyczyn, ale walczysz z tym. Czasy, w których nie wiedziałeś, że to litość minęły. Dzisiaj niema już łaski. Jesteś sam, od ciebie zależy jak cie widzą. Trzeba być silnym, zawsze, ZAWSZE.
Uczucia mnie osłabiają. Czy powinienem je dławić? Kiedy zrobiłem to ostatnio, stałem się chamem. Straciłem kobietę. Co gorsza, nie jestem do końca pewien, czy mimo zdławienia uczuć, byłem silny.
Chcę teraz pocieszyć sobie A. lub B., tak, chcę, żeby któraś przyszła do mnie z płaczem. Chcę się którąś zająć. Mam nadzieje, że domyślacie się, że nie chce ich krzywdy. Chcę samego pocieszania.

Żegnaj pamiętniczku. Samotny.

23 strony A4 czcionką 8ką. Jest już książeczka. Na A5 i czcionką 10, byłaby księga :) Jeszcze z 5 postów dojdzie i pewnie koniec. Jeśli nie totalny, to przynajmniej rozdziału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz