piątek, 10 września 2010

Rozum a Serce, Judo, A. #?, pielgrzymka,

Kiedyś, nadarliśmy z B. podgrzybków koło kamieniołomu. Zostały u mnie w bagażniku. Obiecałem, że kiedyś dla niej nazbieramy. Nie zdążyliśmy. Więc dzisiaj coś tam nazbierałem, i zawiozłem jej rodzicom.

Rozum mówi, że nie chciałbym z nią być. Serce krzyczy coś przeciwnego. Na szczęście logika, proza, zagłusza ten romans. Co do prozy, jak to śpiewa Perfect: "Proza życia to przyjaźni kat, Pęka cienka nić". Podoba mi się ten fragment. Często czuję, że jest odpowiedni do opisania sytuacji, w której jestem.

Kończmy już tą jebaną sesję. 15,16 i do domciu! Prawda Marcin? U CAN DO IT! ew. po examach, jeśli dostane akademik, i będę już musiał za niego płacić, będę tam siedział, i 'udzielał się towarzysko'. Albo lepiej, choćby ulotki rozdawać. Zawsze coś kasy wpadnie. A potrzebuje kapuchy w chuj!

Ale już bym się potarzał po ziemi ze spoconym kolegą. Oczywiście mówię o judo. Sztuki walki, to jest, kurwa to. Aktualnie, wolę się posiłować z obrzydliwym kolegą, niż tańczyć z piękną koleżanką... Wiem, chore. Właśnie sobie zdałem z tego sprawę. Muszę się wyleczyć Salsą. Na taśmie 'badboya' usłyszałem, że jeśli się nie umie tańczyć, najlepiej trzymać się z daleko od parkietu. Hm, jeśli w okolicy będą 'obiekty zainteresowania' to tak, ale jeśli skoczymy sobie z Vitalijem do klubu, a nie będzie nic ciekawego, to powywijam sobie.
Dlaczego 'powywijać' i 'posiłować' niema w słowniku?

A. ma taki szeroki zasób słownictwa. Zna nawet słowa których ja nie znam. Ja pierdole... co za partia dla mnie. Eh, mam nadzieję, że za rok, będzie tak samo fajna, i co nie mniej ważne, będzie chciała mnie znać. Ale Ona jest w porządku, powinno być ok. OBY.

W dniu, w którym o włos nie dostałem mandatu, siadłem sobie na okularach. Nawet nic nie poczułem, ah te jędrne pośladki... Znowu będę musiał iść do zakładu ciotki, ojajebie, nienawidzę tego.

Wiecie? Chce sobie przytulić A. Ale nie tak jak wcześniej pisałem, po to, żeby ją pocieszyć. Dlaczego jej miało by być źle? Chcę ją przytulić dla siebie. Piszę w ten sposób, bo napisanie 'chce, żeby mnie przytuliła' to bardzo ciotaskie. Co by nie mówić, to chyba lepiej odzwierciedla to, czego potrzebuję... Kobieta blisko, ładuje moje akumulatory do maxxx. Jeśli pozostaje blisko, i podładowuje mnie non-stop, jestem nakręcony, MOGĘ WSZYSTKO, DAM JEJ WSZYSTKO, TYLKO MNIE KOCHAJ!

Pielgrzymka maturzystów. Zajebiście ją wspominam :D to był czas, w którym byłem ten pierwszy miesiąc z B. Ojajebie. Spaliśmy wtedy chyba pierwszy raz razem. Bez daleko idących interpretacji... było to na piętrowym łóżku, pod nami spała jakaś panna, na przeciwko Ziaby, i nad nimi jeszcze ktoś. Nad ranem jednak wróciliśmy do pokojów (nie wiem kurwa poco, przestraszyliśmy się, że wychowawcy nas wyczają, i co niby kurwa by nam mieli zrobić? eh... i tak ostatecznie się okazało, że zesraliśmy się niepotrzebnie) Ogólnie spoko ;) Oprócz paru tam sytuacji.

A., jako jeden z argumentów, dlaczego niby mamy się nie spotykać, powiedziała, że ciągle myślę o B. Bzdura. Jak mam przestać, nie zbliżając się do innej kobiety? Ciekawe czy odkąd poprosiłem ją, żeby już tu nie zaglądała, odwiedziła blog. Lub czy jeszcze odwiedzi. Kiedy zaproponowała, że może już nie powinna czytać 'tego', trzeba się było z nią zgodzić. Cóż, nauczka, podpuszczanie kobiet zbyt blisko, zbyt wcześnie, nie popłaca.

Idę grać bo mnie coś rozjebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz