wtorek, 10 sierpnia 2010

Moja niedoszła...

Stało się, następna porażka i zawód. Mam nadzieję, że nikt tego nie czyta... a jeśli, to że przestanie.

Pożegnałem wczoraj kobietę, która ma wiele cech których poszukiwałem, za którymi tęskniłem. Natomiast nie miała kilku, które mnie denerwowały czy raniły. Rozmowy na poziomie mnie satysfakcjonującym (co udaje się niewielu moim współrozmówcom)Za to myślę, że zemsty z jej strony bym nie doświadczył. Niema też uszczerbków na urodzie, które troszkę mi przeszkadzały w przeszłości.
Sparafrazuję moją wczorajszą rozmowę z kolegą:
Napisałem, że skończyliśmy. On na to "TY to jesteś dziwny" a po chwili: "ale jak sobie już kiedyś znajdziesz na stałe jakąs...to powinna być szczęśliwa z Toba...tak mi się wydaje;P"
Ciekawe czy potrafiłbym dać Jej szczęście? Ostatnio nie udało mi się uszczęśliwić kobiety, ponieważ do siebie nie pasowaliśmy(?). Tym razem, wydawałoby się, że jest inaczej. Dlaczego dałem spokój? Mimo tego, że jak narazie okazywała się bardzo fajną partią na długiego LTR'a? Wszystko przez chłodne, trzeźwe myślenie. Za miesiąc z haczykiem odjadę do Krakowa, i praktycznie nie będę wracał do Błg. Nawet następne wakacje planuję z dala od rodzinnego domu. Niemożna by było tego ciągnąć. Na pewno nie chcę też żadnej następnej kobiety ściągać do Krakowa. Raz wystarczy, wyszło ostatecznie nie najgorzej, ale było blisko katastrofy.
Musiałem teraz odciąć kontakt, ponieważ potem by nas dużo bardziej bolało. Sam nie wiem jak emocjonalnie bym reagował, za to mam pewność, że zrobiłbym tej cudownej dziewczynce krzywdę. Wczorajsze odcięcie zniszczyło mi humor, mam teraz ochotę zapierdalać bezmyślnie przy malinach, a w sobotę się zalać razem z dresami. Apropo, obraziłem się na Dresa, bo obraził moją partnerkę, z którą miałem być na tej imprezie. Jeśli będzie to ciągną na ognisku, wyjebie mu... naprawdę walić mnie będzie, że ma kolegę który potem mnie sklepie. AAAle, myślę, że nic nie będzie, Dres to ostatecznie mój dobry kumpel.

Zakładając, że do Krk, pojadę 14tego września, a Grecja zabierze mi 8 dni. Zostaje mi 28 dni w Biłgosraju. Chciałbym je spędzić z nią... i naprawdę niepotrzebne mi jakieś erotycznie zaawansowane ekscesy. Chciałbym po prostu tych endorfin, które są wynikiem trzymania jej za rękę, i tulenia do swojego boku. Chce się znowu poczuć mężczyzną, pracę już mam, brakuje mi już tylko kobiety.

Próbowałem jej wytłumaczyć, że nie miałem intencji szukać dziewczyny z którą mógłbym żyć na długo. Chciałem takiej, która tak jak ja, szuka kogoś na chwilę, a potem zapomni tak jak ja o niej. Ale ani ja o Niej, ani Ona o mnie, tak łatwo by nie zapomniała. Widzę tylko ból, tęsknotę. Męczenie się przez niemal całe 10 miesięcy. Nie miałbym jej, ani nawet żadnej innej kobiety miesiącami. Zresztą, jakbym wracał taki stęskniony po np. 2 miesiącach, to nie wiem czy natura nie brała by góry, i czy popęd (tłumiony przez cały ten czas) nie górowałby nad tym 'grzecznym' stęsknieniem. Mógłbym ją traktować przedmiotowo, uważać podświadomie, że po tak długim czasie, jest mi coś winna. Już to przeżywałem, nie jest to miłe dla żadnej ze stron.

Na co Ona liczyła chcąc spotykać się zemną? Musiałem jej zawrócić w głowie... Znowu ostatecznie okazuję się samolubny, przez chwilę, miałem dobry humor, bo miałem zainteresowanie dziewczyny, ale ostatecznie zraniłem ją. Bilans na -, ale ja chociaż miałem jakąś satysfakcję chwilową. Za to wydaje mi się, że ona aktualnie bardziej cierpi. Ja przyjmuję to na zimno, moje odrąbane w pośpiechu uczucia, są martwe. Pewnie ma mi to za złe, ale może kiedyś zrozumie, tak ja teraz rozumiem B.(tu było pełne imię, ocenzurowano 31.03.2011). Po prostu nie skupiam się na tym co czuję, nie myślę. Tak, oszukuję siebie, ale chyba jest to zdrowe dla mojej psychiki, już nie jestem wyznawcą mistycznego zauroczenia, wiem, że kiedy na horyzoncie pojawia się miłość, trzeba być gotowym na kopniaka w torbę.

Ale to smutne. Jednak w pewnym stopniu mnie to dręczy. Może się mylę? Może powinniśmy korzystać z tego, że możemy się spotykać jeszcze przez chwilę? Nie, to moja męska decyzja, koniec. Jestem niemal pewien, że ostatecznie nie będziemy z tego zadowoleni, może trochę miłych wspomnień, ale ostatecznie gorycz. Umiarkowany hedonizm >>> hedonizm bezmyślny.

Aha, chciałbym coś skorygować, może się Wam wydawać, że szukam sobie dziewczynek do zabawy na chwilę. Coś w tym jest, nie mogę ukrywać, ale to tylko do końca wakacji, od września szukam sobie kogoś na dłużej/na stałe. Warunkiem musi być studiowanie w Krk, pierdolona proza życia - miłości kat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz