Zacząłem pisać maila do Andiego MacDonalda, jest to szkot, którym się 'zajmowałem' na konferencji "East meets West". Spoko gość, mówi po angielsku tak, żebyśmy rozumieli, ma około 35 lat, lecz nie wygląda. Wyślę mu kartkę z Grecji. Chcę utrzymywać kontakt, bo to jak narazie mój jedyny kontakt z branżą zagraniczną. Ciekawe czy kiedyś mi pomoże.
Ciepło kobiety, jej zapach, jej oddech, jej smak i jej miłość. Lekarstwo. Wbrew pozorom, nie tylko na problemy psychiczne. Pamiętam, i będę to długo wspominał, kiedy leżałem na łóżku i męczyłem się z bólem brzucha, lekarstwem okazała się kobieta... oczywiście nie jakakolwiek kobieta, ale pominę to. Wystarczyło, że podeszła, i przytuliła się do mnie. Ból miną tak szybko, że nawet nie zauważyłem. Po prostu w pewnej chwili zdałem sobie sprawę, że wyzdrowiałem. Jakie to jest odprężające... morze endorfiny, jedno z najmilszych uczuć których kosztowałem. Tyle jest osób samotnych, czy wolnych, którzy mogliby się poznać, i tak właśnie się 'leczyć'. Takie mikro szczęście, przebywać z kochaną osobą. Lub nawet niekoniecznie kochaną. Kobietą, która jest w stosunku do nas przychylna, i nie mówię tu o rodzinie czy przyjaciółce.
Przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Chyba nigdy nie przeżyłem. Możliwe, że jest taka możliwość. Wydaje mi się, że muszą to być odpowiednie charaktery w odpowiednim 'środowisku'. Np. mam koleżankę, bardzo interesującą, tak fizycznie, jak i intelektualnie. Jednak jest szczęśliwa ze swoim mężczyzną. Do głowy by mi nie przyszło psuć dobry związek, tylko dlatego, że chce kobietę. Dla niektórych, może to wyglądać na słabość, na bezradność, a ja uważam to za etycznie poprawne.
Nigdy nie miałem fajnej grupy ludzi, z którymi można się spotkać. Nawet jeśli liczebność mnie satysfakcjonowała, to były jakieś wewnętrzne zatargi, i nie mogliśmy się spotkać wszyscy razem. Nie szaleliśmy. Jeżdżenie we czterech na skuterze, to chyba wszystko. Oczywiście było to gejparty. W ogóle rzadko się spotykaliśmy. Księżpol-Markowicze-Biłgoraj-Tereszpol-Zwierzyniec, niezły rozrzut. Pewnie dlatego.
Samokrytyka - W jakim stopniu jest pozytywna? Mnie raczej stacza do dołu niż motywuje. Przy okazji krytykując samego siebie przy innych, czuję jakbym mówił: dobij mnie, jestem słaby, leżę u twoich stup. Właśnie tego doświadczam w rozmowie na gg.
Jestem aspołeczny, trafiając w środowisko dostosowane pode mnie, potrafię znaleźć sobie kumpli, ale kiedy trafiam między ludzi, którymi gardzę, już nie. Nie potrafię też rozmawiać z kobietami, czasem, kiedy one potrzebują żebym był twardy, mięknę.
poniedziałek, 9 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz