środa, 11 sierpnia 2010

Gracja c.d., Enid, B., Studia, Karty, kot

Niemal pewne, że do Grecji lecę sam. Na dodatek z warszawki... Trochę się obawiam tego jak to wszystko będzie wyglądać. Najbardziej boje się, że ucieknie mi samolot, muszę dużo wcześniej na lotnisko się dostać. 0 zaplecza językowego czy zabezpieczenia finansowego. Może nie będę miał się do kogo odezwać? Będę się nudził? Ciekawe ilu w tym hotelu będzie polaków. Właśnie hotel chyba jednak *** a nie ****. Za to ma przecudowną plażę, na którymś portalu oceniana na maksa. Basen, Internet, chyba lapka wezmę coby się nie zanudzić.

spadam do Biedrony.

Enid. Magda, dziewczyna poznana w moim klanie Outcasters, w grze Lineage2. Spędziłem w nim prawie 3 lata, z mniejszymi i większymi przerwami.
Enid grała razem ze swoim mężem Ijnem, który jest żołnierzem. Niestety, taki los żony żołnierza, że kiedy mąż wyjeżdża na misję, ona zostaje sama. Niewytrzymała takiej sytuacji, rozwiedli się. Ale co się okazuje! Dzisiaj pisze do mnie Madzia, chwaląc się, że 7go września wychodzi za H, kolegę z klanu! Nieprawdopodobne, co oni powiedzą dzieciom? Że jak się poznali? Że grali po nocach razem? I tak spędzali swoje pierwsze wspólne noce? Fcuken incredible... H oświadczył się na świętach, a od 1,5 roku mieszkają razem. Wesele we Władysławowie, karczma przy plaży chałupy 3.

Eh, tyle rzeczy kojarzy mi się z B....(tu było pełne imię. ocenzurowane 31.03.2011) Tyle kobiet wydaje mi się podobnych do niej. Nawet zmieniłem wzór mojej idealnej kobiety, z blondi na rudawą pieguskę... Chyba jednak chciałbym żeby dane nam było jeszcze raz spróbować. Mimo jej wad, nawet tych, których nie mogłaby zmienić, nawet jeśliby chciała. Ziaba powiedziała, że może za ok. pół roku powinniśmy spróbować. Zobaczymy czy dalej będę chętny.

Jutro muszę wstać po szóstej, zawieść Babcię na targ, potem maliny... Musimy uzbierać 58kg w 8h 20min żeby zarobić 6zł/h czyli 50zł na łebka. Pełniutkie 9 platonków.

Jeszcze wrócę do klanu z L2. Niewiarygodne ale dzięki niemu studiuję tam, gdzie studiuję! Kiedyś na TSie czy Vencie już, jakiś kolo mówił, że jego kumpel skończył na AGHu taki kierunek, po którym może projektować i budować stacje benzynowe. Spodobało mi się. Wydawało się, że chemii nie będzie tak dużo, i nie będzie tak ciężko jak na budownictwie. A co by nie mówić, praca bardzo ciekawa. Więc wybierając kierunki na AGH, zaznaczyłem sobie INIG na pierwszym miejscu (też przypadek że go tam wypatrzyłem, bo specjalnie nie szukałem. Mało brakowało, a nie studiowałbym tam) Ostatecznie, okazało się, że to ma niewiele wspólnego ze stacjami benzynowymi, za to dużooo z wierceniami. Kierunek bardzo mi się podoba, podobnie jak sam AGieH. Pytanie tylko 1) czy dam rade ukończyć tu studia 2) Czy będę miał po tym satysfakcjonującą pracę. Marzy mi się zagranica, bo to dużo więcej kasy. Taka Norwegia może? Chociaż tam nie lubią obcych. Za to ja nie lubię angoli, więc Anglia też ma minusa. Stany czy Brazylia za daleko raczej. Nie wiem, uczyć się tego ruskiego?

Jeszcze nie załatwiłem sobie akademika, ani podania o stypendium, ani o zapomogę pieniężną... Ani tego żeby mnie na ruski wzięli. Dlaczego mam tendencję do odraczania takich ważnych spraw do kurwy :/ Przed Grecją muszę to załatwić.

O, już wiem co miałem napisać. O kartach :) Kiedyś, w LO zobaczyłem, że na ziemi leży jakaś karta koszulką do góry. Powiedziałem na głos do mojej przyszłej dziewczyny B., że będzie to As pik (wiem, że niezbyt oryginalne) kiedy ją podniosłem, okazało się, że mam rację :) ale było śmiechu. Od tego czasu, As pikowy jest przybity do tablicy korkowej nad moim łóżkiem, obok pustego miejsca gdzie było zdjęcie B. :( Następną 'przygodę' miałem przy wykwaterowywaniu się z akademca. Wychodząc z pokoju, i chcąc wziąć reklamówkę ze swoimi śmieciami, zauważyłem, że ktoś się do niech dorzucił. Wbrew pozorom, nie rozzłościłem się, bo było to tylko kilka papierków. Co się okazuje! Miedzy nimi była karta do gry 'Magia i miecz' czy 'Magiczny miecz' lub z jakiejś innej części. Karta byłą nie byle jaka! EXCALIBUR!!! Miecz króla Artura! Od tamtej chwili noszę go w portfelu. Ciekawe kiedy obok niego pojawi się zdjęcie mojej kobiety?
Kiedyś miałem też pokera, ale niestety z kantowaniem. Dostałem pod stołem kartę od brata, okazało się, że właśnie takiej mi brakuje. A na spotkaniu z twórcami gry Wiedźmin, udało mi się wyrwać talie do karcianej wersji gry.

Mój kot. Zwany też Kotusiem, Tytoniem (Tytońkiem), Konikiem lub Kurczakiem... ew. Kotem z Drewna, jak nazwały go przechodzące ulicą panienki. Twardy skurwiel, mimo tego, że niema jajek. Potrafi ugryźć. Jak był młodszy to gryz obcych, teraz mu się chyba znudziło. Lubie go bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz