sobota, 7 sierpnia 2010

Blog#2, jedzenie, prace, mój charakter, John Williams

Nie dotrzymałem obietnicy i wracam po paru godzinach... ale myślę, że nikogo tym nie zraniłem?

Zastanawiam się, czy Was nie zdradzić, i nie zacząć pisać równolegle drugiego bloga. Z tą różnicą, że pisałbym go już nie dla siebie, tylko dla siebie :) Już śpieszę z wyjaśnieniem. Pisałbym tam rzeczy, które zwiększałyby moją atrakcyjność. Pisałbym jaki to dobry jestem w judo, jaki jestem głęboko w środku wrażliwy itd. Byłby to blog niby tylko dla mnie, ale wpuszczałbym tu dziewczyny, z którymi się nowo poznałem. Taka ściema, że niby dziele się moimi sekretami, i to tylko z nią! Ona otwiera, i widzi jaki jestem niby zajebisty, że nie mam słabości itd. Nie waliłbym tam mega ściem, bo nie lubię kłamać, ale stawiałbym się w dobrym świetle. Może w ten sposób.
Mam taki pomysł: W rozmowie wychodzi, że mam bloga, kobieta, znana ze swojej ciekawości spyta co to za blog, jeśli nie, później wracam do tego, dodając, że jest osobisty. Nie wierzę, żebym jakiejś panny tym nie zaintrygował. Wystarczy odpowiednio zagadać. Następnie, ona prosi o adres, jeśli nie, to mówisz o nim tak, żeby zechciała tam zaglądnąć. Nie dajemy adresu od razu, ona nie może ot tak sobie wygrać i dopiąć swego. Podroczyć się trochę, i sprzedać adres za coś... jeszcze sam nie wiem co to może być, myślałem np. o tym, że stawia za to piwo czy drinka. Jak to zauważył mój pewien kolega, plusem tego jest to, że umawiamy się w ten sposób, nawet nie musiałem jej zapraszać, sama wpadła w sidła. A potem ona czyta, i już wie z kim ma do czynienia, upewnia się, że nie jesteś frajerem, cieszy się(?) że się spotkamy. Chociaż PUA potrafiło mnie wciągnąć tylko do pewnego stopnia, tak jak wszystko co mnie interesuje, nauczyło mnie paru rzeczy, np. montowania takich diabelskich intryg.

Ale mam ochotę na pizzę... taką z sosem czosnkowym... mmmm... muszę zorganizować pieczenie na dniach. Jak ja nie lubię się kłaść głodny spać :/ 1.kuchnia jest bezpośrednio przy pokoju w którym śpią rodzice, drzwi niewiele tłumią dźwięku czy światła 2. Cierpię na brak apetytu, jedzenie zawsze jest, ale jakoś nic nie mogę wybrać. Może tu chodzi o wybór? W akademiku nie mam wyjścia, jem co jest i, o dziwo, mam apetyt. W lodówce jest konserwa turystyczna, zjadłbym... trochę octu do tego (taki smak pamiętam z pracy w 'kamieniołomie': tania konserwa+ocet+pół chleba) Zjadałem pół bochenka na przerwie, kroiłem go tylko na 5-6 kromek i wcinałem. Apropo, napiszę o moich pracach:

Może z 3 lata temu zbierałem aronię, cena była bardzo wysoka. Zbiera się ją świetnie, duże, twarde jagody, na wysokich krzakach. W 2 czy 3 dni zarobiłem ponad 300zł i kupiłem za to telefon Samsunga z370, służy do teraz, od niedawna mojej mamie.
Następnie opiekowałem się moim młodszym rodzeństwem ciotecznym, coś tam kaski wpadło.
Na feriach 2 lata temu, i potem jeszcze parę razy, pracowałem w 'kamieniołomie'. Jest to taki skład gruzu i ziemi. Podobało mi się, duże ciężarówki, koparki i ładowarki. Trochę się też nadźwigałem i namłotkowałem. Zarobiłem tam na ok. 50% mojego prawa jazdy.
Rok temu, 3 razy pracowałem w Modelu, tylko 3, ale jeździłem wiele razy, tak jest ruletka. 2 razy było spoko, można tak było pracować, jednak za trzecim razem, dostałem bardzo ciężkie stanowisko, pod koniec zmiany słaniałem się na nogach, tylko udawałem że zamiatam (bo Bogu dzięki, ktoś mnie zmienił) zarobiłem koło 130zł.
Po może dwóch miesiącach, pojechałem do Juraty, przypadkiem znalazłem tam pracę, nie planowałem tego. Byłem w pracy 27 razy, zarobiłem 3000zł prościutko na konto, żyłem z napiwków, raz kolo nam dał po 50 euro, nadążacie? Za wniesienie bagaży (jakieś 15 min) dał nam 400zł! Fucken incredible! Ciekawe czy kiedyś jeszcze zrobię taką kasę. Kupiłem sobie Laptopa z myszą i torbą, sporo jeszcze zostało. Zwrotu podatku dostałem 530zł (Jurata + grosze za modela) Kupiłem więc Nokię n95 8gb za 450zł. Za 27 dni pracy, miałem łącznie 3500zł, za napiwki kupiłem też trochę ubrań, naprawdę elegancki miesiąc. Nie byłbym fer, gdybym nie wspomniał, że zawdzięczam to wszystko mojej byłej dziewczynie B.(Tu było pełne imię. Ocenzurowano 31.03.11).

Trochę kasy zarobiłem też pewnie w inny sposób, ale już nie pamiętam. Kilkanaście dni temu 5 dyszek wpadło od Babci za malowanie.
Moja była twierdziła, że jestem materialistą. Robiąc test psychologiczny wyszło mi, że najwyższy wynik miałem za religijność(sic!) (myślę, że to dlatego, że żyję w Polsce, dla polaków pytania powinny być ułożone inaczej) i właśnie materializm. Cóż, sam nie wiem. Co do tego testu, jutro może napiszę Wam moje całe wyniki.
Apropos, http://www.enneagram.pl/ super test!!! Uwielbiam go. Jestem 1 ze skrzydłem 9 (1w9) IDEALISTA bardzo mi się to podoba, tak właśnie siebie widzę (nie mylić z ideałem) Przytoczę opis:

Jedynka z tym skrzydłem ma podobną do dziewiątki aurę spokoju, choć nadal możliwe są u niej wybuchy gniewu. Często jest introwertyczna*** i sprawia wrażenie nieobecnej zupełnie jak piątka. Ma tendencję do tworzenia zasad, które rzadko zadowalają innych, ale to też jest jej siła. Gdy jedynka jest zdrowa, może obiektywnie patrzeć na świat, jest spokojna i powściągliwa w swoich ocenach. W ubiorze często jest bardzo tradycyjna i konserwatywna. Wiele jedynek z tym skrzydłem preferuje ubranie funkcjonalne i odpowiednie do okazji, ale niczym się nie wyróżniające.
Gdy jest w stresie, może mieć zbyt wysokie oczekiwania, wymagać od innych rzeczy, które nie są możliwe do realizacji przez przeciętną osobę. Może okazywać polityczne i socjalne opinie, które są logiczne ale bardzo rygorystyczne i całkowicie pozbawione współczucia lub jakichkolwiek innych ludzkich emocji. Najważniejsze stają się zasady, nie zależnie jakim kosztem. Jedynka może być bezlitosna i nieświadomie okrutna.

Słynne jedynki ze skrzydłem dziewięć: Harisson Ford
Co dziwne, właśnie słucham soudtracku z Indiany Jones'a :D w wykonaniu John'a Williamsa, o nim może poniżej.

*** http://pl.wikipedia.org/wiki/Introwersja sporo się zgadza, niestety jestem Introwertykiem grupy B, nad czym ubolewam.

Zasady są rzeczywiście dla mnie ważne, ostatnie zdanie wcale nie jest przesadne. Moja była (Nazwę ją ,do cholery, w końcu B.(Tu było pełne imię. Ocenzurowano 31.03.11) lub w skrócie B.) twierdziła, że właśnie czasem tak mam, raczej się przychylam do tego. Przykre, ale chyba prawdziwe. Człowiek z zasadami. Cały ten opis ładnie mnie opisuje. Ogólnie trafny. Tak patrząc na taki bezduszny opis, stwierdzam, że ciężko mnie lubić. Nie ma tu wiele miłych rzeczy o mnie. Zasady? trzeba je mieć, cecha pozytywna, ale w towarzystwie nią raczej nie zabłysnę. Co tego funkcjonalnego ubrania :) właśnie sobie niedawno myślałem, że chętnie bym chodził więcej w moich wojskowych butach i spodniach. Ale właśnie nie zawsze sytuacja na to pozwala. O tak, bardzo wiele z opisu sie zgadza. Czy jestem nieobecny lub wymagający w stresie? Tego nie wiem, może. Natomiast ze zdaniem o rygorze się zgadzam.

CO do John'a Williamsa, geniusz! pisze muzykę filmową do takich dzieł jak: Indiana Jones, Harry Potter, Superman, Odyseja kosmiczna, Gwiezdne Wojny, Ojciec Chrzestny. Naprawdę świetne.

Druga w nocy a jeszcze muszę wziąć prysznic. Zauważyłem, że blog źle pokazuje
godzinę napisania posta. Kolorowych Snów!

P.S. Ojajebie, te 2 ostatnie posty, napisałem na przestrzeni paru godzin, a jest to ok. 2150 słów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz