Piszę tego posta, żeby sobie przesortować plany na semestr zimowy:
-kontynuacja judo, ponieważ jest niemal za darmo, a z kasą ciężko.
-praca, jakaś taka, żebym nie miał czasu na granie na kompie czy spanie po 12h/dobę.
-Salsa, chyba tylko 8h... cóż może jeśli przerobię sobie podstawy, podążając za 2ma kursami które mam na kompie, 8h wystarczy. Potem praktyka w klubach, może koleżanki mnie coś poduczą (słyszałem, że są nawet chętne do tego, wystarczy, że będę dla nich atrakcyjny... banał :P)
-ASG jeśli uda mi się coś kasy zarobić, ale to już po kursie Salsy. Przynajmniej buty i nakolanniki już mam.
-schronisko dla zwierząt, tak wiem, pojebało mnie. Ale jednak chce zobaczyć jak to wygląda, nowe doświadczenie, ludzie (i to z pewnością wartościowi, nawet jeśli niezbyt inteligentni, to niepuści i dobrzy)chcę być wolontariuszem, wystarczy, że raz na 3 miesiące zjawię się w schronisku i coś pomogę, a co jakiś czas pokwestuję. Ostatecznie, pomogę też zwierzakom :) To powinien być główny motyw, ale cóż, jestem kutasem.
-zacznę częściej wychodzić do klubów na rynku ze znajomymi, na miasteczku w sumie też można się przejść. Tańczyć nie będę, przynajmniej na początku. Ot, takie rozpoznanie terenu, no i może coś pozagaduję dla wprawy.
-chemia ogólna, niestety mam dodatkowy egzamin z tego w lutym :/ pasowało by coś się pouczyć, ale szczerze wątpię.
-ogólnie się uczyć, ostatni semestr przebimbałem, w głowie bardzo niewiele mi zostało. Umiejętność ściągania jest pomocna, ale chcę też coś wynieść z tych studiów. Z drugiej strony, ucząc się godzinami, za 3-4 lata, zostaną mi taki strzępki wiedzy, że będą praktycznie bezużyteczne. Cóż, we will see.
Zmieniam image na: koszula z długim rękawem, włożona w dżinsy. Zobaczymy jak się będę w tym czuł. Pasowało by też sobie kupić jakąś wiosenno-jesienną kurtkę niesportową.
Szykuję się do zabicia koguta. Zwykła kurka, ale krew prawdziwa. Chcę być pewien, że umiem zabijać żeby przetrwać. Oczywiście teraz nie mam takiej potrzeby, ale chcę być prawdziwym facetem. Oby dziadkowie zaprzestali robić wsi na podwórku... Mieszkamy w mieście a mają kury, króliki.
Pasowałoby ściągnąć sobie jakieś taśmy motywacyjne, co by mieć większą pewność siebie i być bardziej zdecydowanym. Aktualnie nie jestem z siebie do końca zadowolony.
Kiedyś miałem tak niskie mniemanie o sobie... nazywałem się frajerem nawet przy kobiecie którą chciałem mieć. Innej napisałem, że jestem bardzo brzydki... Teraz wydaje mi się, że było to branie na litość, i to w najgorszym wydaniu. Ciekawe co mnie motywowało do takich posunięć? Chyba po prostu tak się czułem, a jeszcze nie wiedziałem, że niemożna tak robić. Co do tej twarzy, ta sama dziewczyna, napisała mi, że jeszcze nigdy tak długo nie rozmawiała z chłopakiem (miękka piłka), mimo że była to rozmowa na gg. Odpisałem: "bo ja się staram" bleh, mogłem coś gorszego napisać? Nie mieści mi się w głowie, dlaczego kobiety takie są... to, że się ktoś stara jest pozytywne... dlaczego po takim tekście zostaje się spalonym w atmosferze? Najlepszym tego przykładem było to, że kiedy ja przestałem się starać o B., Ona sama do mnie przyszła... Oczywiście, zabierałem ją czasem w różne miejsca itp. ale już mi nie zależało.
czwartek, 12 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz