niedziela, 8 sierpnia 2010

Florianka, Wieś party

Byłem dzisiaj we Floriance, koniki Biłgorajskie są bardzo przyjazne.
Wczoraj byłem na ognisku. Wieś taka, na jaką się nastawiałem. Dziewczyny wiejskie, tępe, puste, panikary i pindy. Jakaś młoda uczepiła się kolegi... definitywnie piczka ją swędziała... dzisiaj miał jechać przepchać. Na początku były komary, kropiło i nie było drewna. Kiedy impreza się rozkręciła, część koleżanek już się wykruszyła. Po pięciu piwach (dla mnie max, potem rzygam) fajnie się wraca do domu, światło tylko z księżyca i gwiazd, ale "my czterej, po alkoholu możemy zdobywać świat" więc nic nas nie mogło zatrzymać, mogliśmy iść choćby do zwierzyńca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz